Odnoszę wrażenie że Czarnogórcy mają dość luźny stosunek do otoczenia. Widać to w rowach pełnych śmieci, zaniedbanej architekturze czy stanie niektórych domostw. Również podejście do alkoholu różni się od naszego – na odmowę wypicia grappy z powodu prowadzenia auta usłyszeliśmy „come on, you are in Montenegro – it’s not a problem here”.
Pozytywne jest to że praktycznie wszędzie da się porozumieć – sporo osób mówi po angielsku, a jeśli nie to można próbować po polsku. Ceny są nieco wyższe niż w Polsce – przykładowo koszt obiadu w restauracji dla dwóch osób to ok. 30 Euro.