W bardzo prozaiczny sposób rozpoczęła się moja historia podróży po Starej Kastylii, dzisiejszej Kastylii - Leon. Otóż pewnego wczesno – wrześniowego popołudnia, patrząc tęsknym wzrokiem za ostatnimi podrygami lata, znużony stronicami beznamiętnie przerzucanymi w komputerowym ekranie, sięgnąłem po książkę pożyczoną od kolegi Sylwka. Jej rozmiar trochę mnie przerażał, ale treść, wraz z zagłebianiem się w kolejne stronice, opatrzone cudownym barokowym wręcz językiem, poczęła wciągać. Walka z wiatrakami, umizgi czynione ukochanej Dulcynei, wreszcie barwne opisy Starej Kastylii na tyle owładnęły mym umysłem, że aż z ciekawości rzuciłem okiem ku jesiennej promocji na loty w te regiony. Zbiegiem okoliczności okazało się, że Madryt jako stolica interesującego mnie regionu objęty jest ową promocją. Tak właśnie narodził się pomysł na Hiszpanię, a właściwie na Starą Kastylię. W ten właśnie sposób Don Kichot i jego barwne przygody stały się inspiracją do mojej pierwszej wizyty w Hiszpanii.
Jako, że wokół Madrytu wiele jest, oprócz oczywiście i samej stolicy, miejsc wartych zobaczenia, wiele obiektów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO, którą mimo wszystko traktować należy jako pewien drogowskaz pozwalający wskazać właściwy kierunek eksploracji, nie lada ból głowy narodził się w mojej głowie. Należało w drodze eliminacji odrzucić pewne miejsca, a to zwłaszcza z uwagi na ograniczone możliwości czasowe, a to z uwagi na odległość od innych atrakcji wartych zobaczenia. Odtąd tak się zapamiętałem w lekturze, „ że na czytaniu trawiłem całe noce, od zmierzchu do świtania i całe dni, od świtu do zmierzchu, dlatego też i z braku snu , a zbytku czytania, tak mi mózg wysechł (omal), że aż nabiłem sobie wyobraźnię tym wszystkim, co w książkach ( i nie tylko) wyczytałem” (cytat z Don Kichota). Idąc za popularną maksymą, że życie jak w Madrycie, nie mogłem sobie odmówić przyjemności porównania jej prawdziwości z rzeczywistością. Większą część zaplanowanej trasy miała stanowić włóczęga po Starej Kastylii – tj. Leonie, ostatnie dwa dni zostawiając sobie na stolicę Hiszpanii. Sławetny rycerz z Manczy kroczył starokastylijskimi jarami, łupiony był przez miejscowych rzezimieszków w tym właśnie regionie. I mimo, że w następstwie późniejszej reformy administracyjnej Starą Kastylię podzielono na dwie części – Leon i Manczę, postanowiłem odnaleźć jego ślad w tej pierwszej prowincji. Zrezygnować więc wypadało z położonych już w Kastylii Manczy, a więc na południe od Madrytu, rodzinnym domu największego rycerza stąpającego po ziemskim padole - Don Kichota, takich atrakcji jak dawna Wizygocka stolica Hiszpanii, przepiękne miasto Toledo, czy też znana z wiszących domów (casas colgadas) Cuenca, dalej Alcala de Henares - osławiona z uniwersytetu, jak i będąca miejscem narodzin wielkiego pisarza Miguela de Cervantes'a, autora przygód o Don Kichocie . Wartym wizyty byłoby także Aranjuez , gdzie wznosi się barokowa letnia rezydencja królewska. Wszystkie te, również i multum kolejnych równie zaciekle do podróży inspirujących, wspaniałych miejsc musiałem sobie odpuścić świadomym będąc ograniczonych możliwości czasowych. Technicznie możliwym byłoby ich zobaczenie, ale nie byłoby to zgodne z moją dewizą podróżowania. Nie sztuką jest bowiem, uniesion dzikim konsumpcyjnym pędem, podążać ku wszelkim pozamaterialnym rozkoszom, tylko po to by móc powiedzieć, że się tam bylo. Zupełnie innym odczuciem jest możliwość kontemplowania historii i magii miejsca, budowania tej wewnętrznej świadomości o miejscu, które się właśnie widzi, nie ulegając turystycznej obsesji zaliczania.
Ostatecznym celem eksploracji, po długim, choć może i niekonicznie, zastanowieniu, wybrana została Stara Kastylia, jak zwykło się w czasach sprzed reformy przeprowadzonej w 1983 roku nazywać prowincję Kastylia – Leon. W przeszłości terytorium to, stanowiące 1/5 powierzchni kraju, było terenem wielu ważnych wydarzeń historycznych. To tutaj miał początek okres hiszpańskiej rekonkwisty, tutaj rozpoczęto proces scalania niespójnych wcześniej średniowiecznych królestw, w efekcie czego pod koniec XV w. pod rządami „Monarchów Katolickich” - Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego doszło do powstania królestwa Hiszpanii.To tutaj znajduje się najwięcej w całej Hiszpanii starych twierdz i zameczków, w których w dalszym ciągu panuje atmosfera pogranicza. W tej oto prowincji doliczono się 329 zamków, 129 kompleksów historycznych, 865 zabytków i 103 strefy badań archeologicznych. To tutaj znajduje się największa ilość hiszpańskich obiektów wpisanych na listę światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO - trzy miasta (Avila, Segovia i Salamanka), katedra w Burgos, porzymskie kopalnie złota w Las Medulas, oraz szlak pielgrzymów Camino de Santiago. Każdego roku w większych miastach mają miejsce tradycyjne procesje Wielkiego Tygodnia znane w całej Hiszpanii. Również co roku w Valladolid odbywa się Międzynarodowy Tydzień Kina Światowego SEMINCI. To tędy właśnie ciągnął wspominany już szlak Camino de Santiago, kierujący się ku siostrze naszej Częstochowy, celowi pokutników, miejscu słynnych w średniowieczu pielgrzymek, tędy dusze szukające zbawienia udreptywały drogę kierując się kastylijskimi parowami, jazami i ścieżkami ku miastu Santiago de Compostela. Takich “tutaj” i “tędy” mozna by wymieniać bez liku. Dla spragnionych kontaktu z naturą, po zmęczeniu wywołanym przewijającymi się przed oczyma cudami architektury, sztuki, historii, których głowy wprost nabrzmiewają pod natłokiem różnych informacji, przyroda pozwala wypocząć na swym jakże bogatym w Kastylii – Leonie łonie (nawet się rymuje). Prowincję przecinają pasma górskie jak Sierra de Guadarrama, czy Sierra Gredos ( i inne), obfitujące w niezapomniane widoki,oferujące piękną górską scenerię, pełne malowniczych miasteczek i zamków. Kastylia- Leon jest wspaniała. Wkrótce i mnie dane było się o tym przekonać, czy Cervantesowskie opisy Starej Kastylii, choć w części odpowiadają uniesieniom przelanym przezeń na stronice książkowe. Wkrótce i ja mogłem raz pierwszy postawić stopę na hiszpańskiej ziemi.