No to jesteśmy we Lwowie. To jedyne miasto na Ukrainie, w którym nocleg zarezerwowaliśmy będąc jeszcze w Polsce. Znajomi ostrzegali nas przed kłopotami z rezerwacją na miejscu (ze względu na liczbę turystów) a także straszyli brakiem ciepłej wody oraz częściową niedostępnością nawet zimnej w porze wieczornej, kiedy to wszyscy Ukraińcy mają brać kąpiel. Nasz hostel znajduje się przy prospekcie Szewczenki 16/6, jednej z głównych ulic starego Lwowa. Hostel Sun – kosztuje nas 6,5$ od osoby, za co dostajemy 2 osobne pokoje (3+4, akurat dla siedmiu osób), do tego osobna ubikacja oraz łazienka, a w niej …jacuzzi, w którym nigdy nie zabrakło ani ciepłej ani zimnej wody. Iście spartańskie warunki! :)
Lwów to miasto odstające od tej części Ukrainy, którą udało nam się zwiedzić podczas naszego wyjazdu. Z każdym kamieniem czy budynkiem związana jest jakaś polska historia, miasto inspiruje swoją tradycją równocześnie uwodząc swoją młodością. Trochę mi przypomina Wrocław, może to kwestia tych wszystkich knajpek, które kuszą jedzeniem, piwem a nawet arabską sziszą, której sobie oczywiście nie odmawiamy. Z pewnością można w nim spędzić kilka dni i wciąż być nienasyconym. To, co nam najbardziej wbiło się w pamięć to:
- Cmentarz Łyczakowski z grobami m.in. Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Stefana Banacha (wybitny polski matematyk) i grobowiec Juliana Ordona (tego od Reduty z lektury Mickiewicza http://www.wolnelektury.pl/katalog/lektura/reduta-ordona.html ) oraz odnawiany przez Polaków Cmentarz Orląt
- Remontowana od kilku lat Cerkiew Ormiańska, którą łatwo pominąć idąc uliczkami Lwowa, gdyż z zewnątrz wygląda jak zwykła kamienica,
- Kościół Dominikanów z figurą krynickiego Nikifora (niektórzy mówią, że z pomnikiem Krystyny Feldman)
- Kaplica Boimów – przepięknie zdobiona, choć wymagająca poważnego remontu, nazywana najcenniejszym zabytkiem miasta
- Gmach opery.
Ta lista oczywiście nie wyczerpuje ciekawych miejsc wartych zobaczenia we Lwowie, o czym można się przekonać po nawet pośpiesznym przejrzeniu dowolnego przewodnika po tym mieście. My poszliśmy na łatwiznę i przyłączyliśmy się do jednej z wielu polskich wycieczek oprowadzanych przez profesjonalnego przewodnika, przez co udało nam się zobaczyć więcej niż przy samodzielnym zwiedzaniu a także poznać kilka historyjek, których nie mogło być w książkowych przewodnikach. :)