Do hotelu [Club Amigo] docieramy dobrze po polnocy i tu znow kolejka w recepcji [wracaja wspomnienia z Polski i urzedow panstwowych Ameryki - jak wolno mozna pracowac] i po polgodzinie, z kluczem w rece i bagazem w rekach portera klucze miedzy domkami, basenami i barami zeby wreszcie dotrzec do pokoju.

Bez rewelacji, ale da sie wytrzymac. Hotel - resort, olbrzymi, dobrze ze daja nam mapki, tym bardziej ze laczy sie praktycznie z nastepnym - Brisas.

Pozostale dni to: rozbijanie sie po okolicy korzystajac z dobrodziejstw darmowego rowera i nie-darmowego skutera; snorkowanie na odleglej od plazy o okolo 100 metrow rafie - snorkowalem pierwszy raz w zyciu, cudowne przezycie; kilka chwil dziennie na najpiekniejszej plazy jaka dotychczas mialem okazje widziec na Kubie, a ladniejsza widzialem tylko w Pensacoli na Florydzie, w dodatku jest to plaza publiczna, do ktorej dostep maja tez Kubanczycy, dla ktorych luty z temperatura okolo 30 stopni to wciaz jednak zima i na kapiele decyduja sie naprawde nieliczni. Nie interesuje mnie przesiadywanie przy barze, alkohol uzywam umiarkowanie [wiem wiem, ze nie wiem co trace:)] itp "sporty" za to okolice udalo mi sie spenetrowac dosc doglebnie.

Podobno w tym wlasnie miejscu wyladowal Kolumb "odkrywajac" przy okazji Ameryke; na terenie hotelu stoi nawet pomnik slynnego podroznika.

 

  • Okolice Guardalavaca
  • Plaza w Guardalavaca
  • Guardalavaca
  • Guardalavaca
  • Cmentarz w Guardalavaca
  • Cmentarz w Guardalavaca
  • Hotelowy ogrodek
  • Kokoski
  • Plaza w Guardalavaca
  • Chorro de Maita
  • Chorro de Maita