Gramvousa też sie udała. Następnego dnia byliśmy przed czasem i mogliśmy delektowac się pięknem przejrzystych wód i pięknych krajobrazów. Po opłynięciu półwyspu dotarliśmy do wyspy Gramvousa, na której Wenecjanie wybudowali twierdze obronną. Podczas tureckiej okupacji twierdza nigdy nie została zdobyta a my w tym upale również mieliśmy z tym problem. Będąc już na górze mogliśmy podziwiac śliczne widoki na zatokę Balos. Zatoka Balos jest miejscem magicznym z wodą w kolorze turkusu, dnie nieskazitelnie czystym i różowym piasku!!!!!!!!! Takiego piasku nigdy nie widziałam mówiono , że jest na Elafonisi ale to mi wystarczyło i Elafonisi zostało odroczone do odwołania. Kiedy dotarliśmy na miejsce większośc ludzi rozbiegła się po plaży zachwycona i zaczęła korzystac z uroków zatoki -wylegiwac się na słońcu i moczyc w wodzie. Ja musiałam wspiąc się na szczyt aby na własne oczy przekonac sie jak wygląda zatoka wyjeta z folderu dołączonego do biletu. I opłacało się!!!! Jednak upał dokuczał i trzeba było wracac. Wszystko co piękne szybko ulatuje...