Podróż THAI(CHILD)LAND ADVENTURE czyli z plecakami i dwójką dzieci po Tajlandii - ETAP I – Warszawa - Bangkok [กรุงเทพมหานคร]



Po wielomiesięcznych oczekiwaniach nadszedł pamiętny 12 listopada. Rankiem stawiliśmy się na Okęciu gdzie spotkaliśmy się ze znajomymi i odlecieliśmy do Frankfurtu. Zasadniczo lot to jest etap bez historii. Tym razem jednak we Frankfurcie spotkała nas historia rodem z amerykańskiego kina B, a mianowicie na lotnisku zaginął 4 letni syn znajomych. Zaginął dość skutecznie bo poszukiwania przez całą policje i służby lotniskowe trwały  dobre 2 godziny. Na szczęście zakończyły się sukcesem. Ciśnienie jednak było, zwłaszcza wobec totalnego braku zainteresowania ze strony polizai. Człowiekowi wydaje się, że w takich sytuacjach to właśnie jak w amerykańskim filmie po zawiadomieniu natychmiast zablokują wyjścia z lotniska, ogłoszą komunikaty, sprawdzą telewizję przemysłowa itd. Tymczasem panowie w zielonych mundurach po zawiadomieniu ich o „missing child” z rozczulającą szczerością przyznali, że maja tylko jedną mała kamerę i mogą tylko chodzić i się rozglądać. Na szczęście sami rozglądałem się skuteczniej i odnalazłem zagubione dziecko.

Dalszy lot to już spokojne 12 godzin w 747. Mieliśmy wcześniej zabukowane dwa całe 4 osobowe środkowe rzędy w Jumbo Thaiaira dla siebie wybrane  przy uwzględnieniu porad z http://www.seatguru.com/ , co okazało się dobrym pomysłem. Tutaj drobna rada Thai lata z Europy na razie  starszymi wersjami 747 których nie upgradował do nowszych modeli bo czeka na zamówione nowego A380. Przez to nie mają one np. indywidualnych ekranów, ale za to większą niż w nowszych modelach ilość miejsca na nogi dzięki szerzej rozstawionym rzędom siedzeń.

Po raz kolejny okazuje się też że podrżowanie z dziećmi ma też zalety choćby priority boarding na cywilizowanych lotniskach i liniach ( sorry Ryanair nie zaliczasz się do takowych)