W kolejnym porcie postanowiliśmy zorganizować imprezę gigant. A konkretnie "oni" postanowili, bo ja np. poszła spać o ludzkiej porze i tylko rano wysłuchałam opowieści o tym jak to właściciele knajpki strasznie się upili, o tym jak tequilla lała się strumieniami, o tańcach i hulankach oraz powrocie w takcie melodii "Nie boje się gdy ciemno jest" ;>
Imperia sama w sobie jest sympatycznym miastem, takim zwyczajnym i po prostu. Troche zabytków, trochę wąskich ulic, ale z drugiej strony poczucie całkowitej normalności a nie skansenu dla turystów.