W przerwie między zwiedzaniem postanowiliśmy zatrzymać się nad brzegiem Morza Tyrreńskiego.
W poszukiwaniu przyjaznego miejsca na nocleg trafiliśmy w okolice Ansendonii, gdzie za zgodą miłego właściciela knajpki mogliśmy rozbić namiot na należącej do niego części plaży. Dzień pożegnał nas pięknym zachodem słońca. Zasypialiśmy wsłuchując się w szum fal. W nocy nasz słodki sen został brutalnie przerwany przez atak wygłodniałych mrówek, które obległy nasz namiot. Kilkunasto minutowy bój z OFFem w ręku przyniósł nam zwycięstwo :D
Na plaży spędziliśmy tylko dwa dni, po czytm wyruszyliśmy w stronę Wiecznego Miasta :)