2009-04-11

Podróż do USA. Zdecydowałem, że zaczne wlaśnie od tego momentu. Nowy sezon, nowe wrażenia, nowe doznania. Trzy pierwsze odcinki już wybrzmiały, ale to taka mała rozgrzewka, i po mimo tego że jak i Ojciec gJan Góra, jak i pani Justyna – to świetne tematy do rozmowy, to jednak to na co czeka świat, to właśnie American Experience.

Dość długo trzymałem to w tajemnicy, i nie mówiłem prawie niekomu, ale nastał czas wyjścia z cienia i zatem zaczynamy. Nie będę pisał o przygotwowaniach ani o związanych z tym kilku problemach, poprostu to co mi się na żywo, na teraz, na zaraz w głowie ułoży. Zatem Atlanta. po 8 godzinach lotu. Linie Delta i pierwszy raz od niepamiętnych czasów porządne jedzienie w samolocie. No, powiedzmy że porządne, ale w cenie i nawet zjadliwe, bo latając po Europie tanimi liniami lotniczymu, raczej nie uświadczysz czegoś w miare dobrego, a co gorsza trzeba placić. Tu też się płaci, ale przynajmniej jest to dobre. Zatem Przypadek Benjamina Buttona oraz śledzenie trasy lotu, oraz bawienie się dotykowym monitorem na moim “stanowisku”, czyli multimedialne centrum rozrywki w moim samolocie. Ech, to były czasy, kiedy leciało się pierwszy raz do Stanów, i jak pan przede mną był za wysoki, a pani obok zbyt barczysta, to filmu się nie dało oglądać, bo telewizor był jeden, a a dodatku daleko… Tia… Polish Airlines LOT – rok 1991.

Zatem Altlanta, główne lotnisko Delty. Duże, przeprastne i bardzo zatłoczone. I do tego wszedzie murzyni. Nie to żebym był rasistą, ale jakoś nie dokońca doczytalem wiadomości o Atlancie, czyli że to stan tych ciemniejszych. Tia. Zakupione przed chwilką koszulki, 3 pocztówki dla Fanów, oraz coś na ząb, choć mam zapas kanapek, które pozwolą oszczedzić kilka dolców.

Spotkanie z żołnieżami American Army, myśle świetny temat na podcast 4 lipca. Grupa żołnieży, świeżaków leciała do swej nowej jednoski, i z kilkom udało mi się pogadać, myśle ze to dobry temat, jak wspomiałem na odcinek jak i na notkę. Tia. to tyle myśle na dziś, samolot za godzinkę ma się pojawić, choć mówią, że może być spóźniony, bo leci z Florydy, z Pensacoli, a tam huragany… Brr… Przed chwilą nagrałem mój pierwszy odcinek, znalazłem ustronne miejsce, i 30 minut na amerykańskom rozgrzewke poszlło jak z płatka…

Tia, poniżej link, możecie posłuchać…
day 1

 

PS. Mam wrażenie, źe nikt wczesniej nia Kolumberze nie robił tego co ja, czyli zapisywał dzwiękiem. Mam wrażenie, że w ten sposób będę wprowadzał nową jakości i pewnego rodzaju inność do notek... A i zdjęć mam setki, kwestia tylko małej obróbki...i wrzuce - cierpliwości...