Podróż Kenia-Tanzania-Zanzibar, czyli jak spełnić marzenia za 4 tysiące - Dar es Salaam - noc w Domostwie Pokoju



2008-11-22

Jedziemy 16 godzin z Nairobi do Dar. Droga za dnia męczy nieziemko. Dłuży się, ale krajobrazy za oknem wciągają i tak. Tanzania różni się od Kenii kolorem ziemi. Mimo że biedniejsza to bardziej schludna, bardziej cywilizowana. Lądujemy po zmierzchu w Dar. Taksówkarza łapiemy przez okno jeszcze. Taksówkarz ów o mało nie zginął z rąk mojej towarzyszki podróży. Ania bowiem była głodna, a on chciał nas (jak niejeden wcześniej) oszukać. Hotel położony za murem dworca, ale nie mogłyśmy wydostać się inaczej. W pierwszym hotelu nie było miejsc (chcesz nocować w Dar w piątek - rezerwuj miejsce wcześniej). Lądujemy w najgorszym, ale i najtańszym hotelu w ciagu całej podróży (Nicos Lodging, tel 2452017, 16 USD za dwójkę), któremu niby nic nie dolegało, śniadanie rozbrajająco ubogie (tosty z masłem, banan, ale za to wyborna herbata)

Oczywiście nie obyło się bez nieśmiałego wyjścia w miasto. Było bezpiecznie, bo obok domu studenta. Pijemy w lokalnej knajpie, miejsca przy stole ustępują nam właścicielki, z którymi próbujemy chwilę porozmawiać, ale średnio to wychodzi, bo one nie bardzo po angielsku a nasze swahili, choć coraz lepsze, zbyt ubogie najedno piwo.

 

Rano jedziemy do portu (10 USD) taksówką. Dopiero teraz wiemy, co to znaczy oblężony turysta poza sezonem. Łapiemy prom nieco tańszy, ale wolniejszy (30 USD, 3 godziny podróży). Płyniemy na Zanzibar. 

Podczas rejsu rozmawiamy z miłym panem, który doprowadzi nas później na dworzec dala dala w Stone Town (Zanzibar Town).

 

Płacimy 2000 TSh za dala-dala do Jambiani.  W Tanzanii jeżdżą spokojniej, ale nie specjalnie patrzą na zegarki. Nie udało się dojechać do Vanila House przed zmrokiem. 

  • P1000605