Ja oczywiście czytałam i oglądałam różne rzeczy o lotnisku na Maderze. Ale moja przyjaciółka była tam trzy razy bez dodatkowych atrakcji.
A ja... ja co nie lubię latać....
Wystartowaliśmy kilkanaście minut po 10 rano. Planowo na Maderze mieliśmy wylądować o 14. Z powodu lekkiego opóźnienia, do wyspy zbliżaliśmy się po 14. Zachwycała soczystą zielenią. I kiedy już prawie... Samolot gwałtownie poderwał się do góry! To nie było przyjemne uczucie, tym bardziej, że silny wiatr uatrakcyjniał nam wrażenia. Pilot poinformował, że z powodu silnego wiatru nie udało nam się wylądować, ale to jest częste na Maderze, teraz będziemy oglądać wyspę z góry, a potem ponowimy próbę lądowania.
Oglądanie wyspy z góry przedłużało się..... I nagle Madera zaczęła się oddalać... Myślę sobie: "lecimy na Kanary!" Po chwili pilot poinformował nas, że w celu dotankowania samolotu, lecimy na Teneryfę.
Jak do tej pory nigdzie nie byliśmy dwa razy. Teneryfa jest pierwszym takim miejscem :)
Z lotniska na Teneryfie zadzwoniłam do syna i napisałam sms-a do właściciela mieszkania na Maderze. Obaj byli co najmniej zdziwieni :)
Po 30 minutach postoju ruszyliśmy w 45-minutową podróż na Maderę. Im bliżej było do celu podróży, tym częściej myślałam: "a jak znów się nie uda?" . Ale udało się za pierwszym podejściem!!!! Byliśmy na miejscu po ponad 8 godzinach w samolocie. Mogliśmy dolecieć na Kubę....