Podróż Nowa Zelandia - nasze tam i z powrotem w 2 tygodnie - Zagrożenia



2016-11-20

1.g Zagrożenia

W przeciwieństwie do np. Australii nic tu nie chce Cię zjeść, ugryźć, otruć lub w inny sposób zrobić Ci krzywdy. Największymi ponoć ssakami są sprowadzone z Europy jelenie.

Terrorystów nie stwierdzono. Szczepić się na nic dodatkowego nie trzeba.

No byłby raj, tylko czasem trzęsie. Nowa Zelandia nie tylko znajduje się w znanym z aktywności sejsmicznej „pierścieniu ognia”, ale jeszcze Wyspa Północna leży na innej płycie niż większość Południowej i na dodatek przemieszczają się w różnych kierunkach!

O tym jak się zachować w razie trzęsienia kompleksowo napisała emiwdrodze, więc nie będę tu powielał.

14.11.2016 roku Nową Zelandię nawiedza jedno z mocniejszych trzęsień ziemi w historii. Epicentrum znajduje się w pobliżu miejscowości Kaikoura na Wyspie Południowej. Ofiar jest na szczęście tylko kilka, ale straty materialne są spore. Dno morskie w pobliżu Kaikoury podnosi się o ponad metr, a miejscowość jest odcięta od świata przez wiele tygodni z powodu licznych osuwisk skalnych na jedynej drodze z/do reszty wyspy. W stolicy zawaleniem grozi wiele budynków – część niedawno oddana do użytku – w tym np. budynek Urzędu Statystycznego i Ministerstwa Obrony.

Dla nas oznacza to konieczność zmiany planów i pojechania jednak kawałek zachodnim wybrzeżem + powrót na wschodnie przez góry.

Już po powrocie czytamy, że podczas naszego pobytu zdarzyły się 2 trzęsienia określane jako „strong” – 12 i 20 lutego. Nic nie czuliśmy.