Podróż W poszukiwaniu El Dorado - Cartagena



Wczesnym popołudniem wracamy do Bogoty. Gdy wysiadamy z samolotu, panuje przyjemny chłodek. Wreszcie możemy zaczerpnąć “świeżego” powietrza, ale nie wszyscy nasi kompani podzielają nasz entuzjazm dla pogody w Bogocie, bo wszyscy już są odziani w prawie zimowe kurtki i ze zdziwieniem spoglądają na nas. 

-My pochodzimy z dalekiej północy i dla nas zimno jest gdy ziemia jest skuta lodem i jest -20C- dpowiadamy ze śmiechem. Żegnamy się ze wszystkimi serdecznie, odbieramy w hangarze naszą drugą walizkę i udajemy się na lotnisko, skąd parę godzin później odlatujemy do Cartageny - naszego ostatniego przystanku w Kolumbii. Gdy lądujemy w Cartagenie, jest już dawno po zachodzie słońca, ale upał nadal panuje nieznośny a i wilgoć w powietrzu jest duża.

 

Daty zakładania wielu kolonialnych miast są często czysto umowne, bo rzadko kiedy konkwistadorzy osiedlali się w zupełnie bezludnym terenie. Podobnie było i w przypadku Cartageny. Gdy pierwsi Hiszpanie przybyli tu w 1533 roku, teren ten był już zamieszkany przez Indian Sinu, których groby zawierały mnóstwo wyrobów ze złota. Fama o bogactwach ukrytych w ziemi szybko rozeszła się nie tylko po Karaibach, ale dotarła i do Europy. Nowo założone miasto stało się wkrótce północną bramą do wnętrza kontynentu. Stąd zaczęły wkrótce wyruszać wyprawy w głąb lądu w poszukiwaniu El Dorado. Opowieści o bogactwach Cartageny zaczęły zwabiać piratów i korsarzy. Aby zapewnić miastu lepszą obronę zaczęły powstawać mury obronne i fortyfikacje. Dziś są one tylko pamiątką przeszłości, ale w dawnych czasach niejednokrotnie uchroniły miasto od zniszczenia. Fort znany jako Castillo de San Felipe wraz z murami o długości 5 km jest największą twierdzą jaką kiedykolwiek wybudowali Hiszpanie w Nowym Świecie. 

 

Osobny rozdział to gęsta sieć uliczek, wąskich, kolorowych, niespodziewanie kończących swój bieg na równie kolorowych placach i placykach. Nad głową wiszą niekończące się balkony często tonące w powodzi kolorowych kwiatów. Innymi słowy spacer po starej Cartagenie to zawsze coś ciekawego dla oka i ducha. Ponieważ uliczki są wąskie i widoczność ograniczona a na dodatek motyw balkonów, kwiatów i kolorów się stale powtarza, więc łatwo się tu zgubić. Jedyne charakterystyczne punkty to kościoły i wspomniane wcześniej place. Staramy się więc zapamiętać jak z kilku charakterystycznych miejsc wrócić do hotelu.

 

Na dzień przed powrotem do Chicago wracamy do Bogoty, gdzie jeszcze raz odwiedzamy niektóre stare i nowe miejsca, ale pobytem w Cartagenie kończymy piąty i ostatni rozdział naszej podróży po Kolumbii. Każdy z nich był bardzo kolorowy, pełen wrażeń i bardzo odmienny od pozostałych. Miesiąc spędzony w Kolumbii dał nam poznać smak tego wielkiego kraju, chociaż widzieliśmy tylko jego część. Z perspektywy czasu coraz bardziej doceniamy jego egzotykę oraz unikalne miejsca, które było nam zobaczyć. 

 

Fue un placer conocerte Colombia!

  • Cartagena, Iglesia de San Pedro Claver
  • Cartagena, Castillo de San Felipe
  • Cartagena, Castillo de San Felipe
  • Cartagena, Castillo de San Felipe
  • Cartagena, Plaza de la Aduana
  • Cartagena, Plaza de los Coches
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena, mur z koralowca
  • Cartagena, mury obronne
  • Cartagena, mury obronne
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Zupa serowa, specjalność Cartageny
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena
  • Cartagena Iglesia de Santo Domingo
  • Cartagena, Iglesia de San Pedro Claver
  • Cartagena