Rankiem, dość ciepłym, ale pochmurnym kontynuujemy zwiedzanie stolicy Safawidów, rozpoczynając tym razem od najstarszej zachowanej budowli. Meczet Piątkowy ( Dżamma) to nie tylko miejsce kultu od najdawniejszych czasów, ale i niezwykle bogate muzeum. Na ponad 2 ha ( ponad 20 tys. m kw) powierzchni można zapoznać się z historią architektury począwszy od Seldżuków aż po Safawidów. Każda z wielkich dynastii dokładała jakiś element budowli typowy dla swoich czasów do miejsca kultu, które istniało w tym miejscu przed najazdem Arabów, a po tym jak podbili oni Persję stało się najważniejszym miejscem kultu zoroastryjskiego. Pierwsza świątynia istniała tu w czasach Sasanidów, a w 11 wieku Seldżukowie zbudowali tu meczet. Wędrując między ejwanami napotykamy na delikatnie rzeźbione kolumny, eleganckie zdobienia seldżuckie i wspaniałe mozaiki z bogatymi motywami kwiatowymi charakterystycznymi dla Safawidów. Mimo trzęsień ziemi nawiedzających ten rejon 2 kopuły, północna i południowa zachowały się bez uszczerbku, co skłania do zastanowienia się na jakim poziomie była wtedy matematyka, mechanika i architektura, nie zapominając o wykonawcach idei. Pośrodku wielkiego dziedzińca okolonego przez 4 ogromne, różniące się zdobieniami ejwany umieszczona jest fontanna ablucyjna, która spełniała funkcję instruktażowo - ćwiczebną dla tych, którzy wybierali się do Mekki. Dwukondygnacyjne przedsionki przypominające krużganki prowadzące wokół dziedzińca wybudowano w końcu 15 wieku. Najbogatszy we wzory jest południowy ejwan z 2 minaretami i stalaktytowymi niszami z czasów mongolskich oraz pięknymi pochodzącymi z 15 wieku mozaikami na ścianach. Za ejwanem, otoczona modlitewnymi salami znajduje się przepiękna, stylowa pozbawiona ozdób z wyjątkiem pięknych tynków, kopuła Nezam al-Molk. Położony naprzeciwko ejwan północny ma spory przedsionek w którym na tablicach zapisano kuficką czcionką wersy z Koranu. Ponieważ wybudowany został za panowania Seldżuków charakteryzuje go surowy wygląd, piękne smukłe kolumny, a właściwie cały ich las zapełnia modlitewną salę tuż za drzwiami obok ejwanu. Każda kolumna zbudowana jest z cegieł oznakowanych cechą rzemieślnika wypalającego cegły.Na zapleczu ejwanu 900 letnia nienajwiększa, ale najbardziej znakomita w Persji ze wzg.na doskonałe wyważenie kopuła Taj al - Molk. Zachodni ejwan jest przykładem rozwoju świątyni na przestrzeni wieków. Zbudowany przez Seldżuków ozdobiony jest mozaikami z geometrycznymi wzorami charakteryzującymi sztukę zdobniczą Safawidów. Nad dziedzińcem wzniesiono niewielką platformę krytą stożkowatym dachem. Ta platforma pełniła rolę minaretu, nawoływano z niej wiernych na modlitwę. Obok ejwanu w sali sułtana Oldżajtu znajdują się bezcenne skarby meczetu, a do sąsiedniej sali zimowej wybudowanej przez Timurydów w 15 wieku światło dostaje się przez alabastrowe świetliki. Sale meczetu służyły nie tylko modlitwom, ale i spotkaniom różnych ludzi. I my zasiadamy wzdłuż ściany patrząc na smukłe kolumny słuchamy o sułtanie pochodzącym ze stepów dalekiej Azji, który przeszedł na islam zostając szyitą, o perskich dywanach darowanych królowi polskiemu przez szacha Abbasa i o ostatnim szachu, Rezie Pahlavim, który poprosił o zwrot tych prezentów. I straciliśmy kolekcję wspaniałych perskich kobierców tkanych ręcznie z wełny i jedwabiu. Toczą się opowieści przenosząc nas w krainę 1000 i jednej nocy w czasy Szecherezady.
Następnie jedziemy do ormiańskiej dzielnicy Jolfa.
Armenia w czasach Achemenidów była jedną z wielu prowincji Persji. Pierwsi Ormianie, ok.10 tys; zajmujący się handlem jedwabiem i kilka tys. Gruzinów zostało wysiedlonych na rozkaz Abbasa z Kaukazu na pocz. 17 wieku w czasie wojny z Turcją. Szach zapewniał sobie w ten sposób kontrolę handlu jedwabiem i zapobiegał ewentualnym próbom układów z Osmanami w celu zapewnienia sobie przez Armenię i Gruzję autonomii. Z czasem 250 tys. Ormian i kilkadziesiat tys. Gruzinów wzmocniło ekonomię, rozwinęło handel, a i ich talenty artystyczne były przez szacha wspierane. Zarówno Armenia jak i Gruzja były spalone w wyniku wojny z Turcją i restrykcjami perskimi, które dotknęły te ziemie po buncie, dlatego ich mieszkańcy nadane im przez szacha ziemie na obrzeżach Isfahanu zagospodarowali dość szybko. Nie byli jednak muzułmanami, dlatego szach, rozumiejąc znaczenie religii, sprowadził wraz z nimi zakony augustianów i bazylianów. Nowi obywatele Isfahanu trzymali się z dala od centrum stolicy pracowicie budując społeczność wokół katedry Vang i pielęgnując swoje tradycje i obyczaje. Pozostali wiernymi obywatelami Persji, a ich przedsiębiorczość i pracowitość zyskiwały szacunek i opiekę kolejnych szachów. Podobno tylko dzięki rozsądnej polityce patriarchy Abbas I nie został ochrzczony, choć jak podają kroniki, krótko przed śmiercią, zwierzył się jednemu z zaufanych dyplomatów, że skrycie jest wyznawcą Jezusa! Do dziś w Isfahanie działa 8 spośród 30 założonych wówczas kościołów chrześcijańskich i mieszka ok.7 tys. Ormian. Swoją dzielnicę 400 lat temu nazwali Jolfa (Dżulfa) i ta nazwa funkcjonuje do dziś.
Zwiedzanie dość egzotycznej, w tym miejscu, dzielnicy rozpoczynamy od łaźni ormiańskich. W autentycznej, funkcjonującej jeszcze nie tak dawno łaźni bywali znaczni obywatele miasta, załatwiano interesy i dbano o odnowę biologiczną. Łaźnie nie tylko oczyszczały ciało, ale i pozwalały odstresować się po ciężkich rozmowach biznesowych. Czuwała nad tym grupa łaziennych i masażystów. To takie spa sprzed 400 lat.
Katedra Vank (z orm. monastyr) stanowi centrum kultury ormiańskiej w Iranie. Jej budowa trwała od 1606 r. do1655r. Architektonicznie przypomina meczet, główna nawa z ołtarzem przykryta jest kopułą, od którego odróżnia ją wieża z krzyżem umieszczona w bramie. Nad wejściem umieszczono alfabet ormiański, popiersie jego twórcy Mesrepa Masztoca znajduje się przed muzeum obok katedry. Znajdujące się wewnątrz wspaniałe freski przedstawiają biblijne sceny m.in. stworzenia świata, wygnania z raju oraz sceny z życia Jezusa. Malowidła zestawiono w ten sposób, że łączą sceny ze starego i nowego testamentu. Dużo obrazów poświęconych jest św. Grzegorzowi Oświecicielowi, świętemu kościoła katolickiego i prawosławnego, który apostołował w Armenii i założył kościół ormiański. Sceny męczeństwa robią wrażenie. Do jakich wymyślnych tortur uciekali się już w 4 wieku! Freski mają żywe barwy, a na wysokości oczu oglądającego umieszczono sceny męk jakim poddani zostaną ci, którzy nie zasłużą na niebo w dniu sądu ostatecznego. W kopule umieszczono irańskie wzory, a poniżej wizerunki archaniołów i apostołów Andrzeja, Macieja, Bartłomieja i Tadeusza. W bocznej części znajduje się tron katolikosa - najwyższego zwierzchnika kościoła ormiańskiego. Ogladam te freski i malowidła, robią ogromne wrażenie. Są niesamowicie sugestywne. Na zewnątrz katedry wybudowano w 18 wieku muzeum w którym zgromadzono rękopisy ormiańskich ksiąg pięknie i bogato zdobionych malunkami oraz przedmioty użytku codziennego i sakralnego. Nie przypominam sobie, abyśmy do muzeum kupowały bilet. Urządzone w tradycyjnym stylu mieści w szklanych gablotach prawdziwe skarby sztuki ormiańskiej. Zachwycamy się pięknymi ilustracjami ksiąg wydanych w 4 wieku, finezyjnym zdobieniem krucyfiksów i kielichów mszalnych, misternymi haftami na szatach liturgicznych. Wychodzimy na plac katedralny napotykając przy bocznej ścianie tablice nagrobne. W rogu placu chwila zadumy, niedawno minęła setna rocznica rzezi Ormian. Na placu katedralnym zbudowano pomnik poświęcony ofiarom tureckiej polityki wobec innowierców.
Isfahańskie mosty to kolejny punkt naszego programu. Udajemy się, aby zobaczyć budowle z przełomu 16 i 17 wieku czyli z czasów panowania obu Abbasów. Łączyły 2 brzegi rzeki więc służyły do przechodzenia ludziom, ale przewożono nimi róqwnież towary. Nie bez znaczenia była ich funkcja rekreacyjna i ozdobna. Na kilku poziomach, ktore stanowią dobre punkty obserwacyjne rzeki, znajduje się wiele miejsc zapewniających przechodniom prywatność w czasie spotkania czy posiłku. Powtarzające się łuki chronią biesiadujących ludzi przed promieniami palącego słońca. Safawidzcy szachowie traktowali mosty nie tylko zgodnie z ich przeznaczeniem, ale stworzyli z nich miejsca spotkań zapewniające obserwację przyrody.
Most Allahverdy Khan zwany też Si-o-Seh Pol oznacza most 33 łuków. Zbudowany pomiędzy 1599 a 1602 rokiem ma 298m długości. Obecnie używany jako most, kilka lat temu, jako tama. mGłównym elementem konstrukcji jest ten sam powtarzający się 100 razy element - łuk.
Drugim mostem, zupełnie niedaleko, jest jeden z najpiękniejszych mostów na świecie czyli most Khaju, zbudowany w 1650 roku przez szacha Abbasa II. Wchodzi się na niego przez masywną, szeroką bramę spełniającą funkcję podwójnej tamy. Zbudowany z 2 pięter, ozdobiony malowidłami i kafelkowymi mozaikami powtarza ten sam element. Jest bardzo efektowny, ma schody od wejścia do wody, a majestatu nadają mu 3 pary potężnych wież. Spacerując po niższym piętrze można zobaczyć bramy, które zamykając się regulują przepływ wody. Most Khaju ma 110 m długości. Na schodkach schodzących do rzeki, w niszach na piętrze siedzą grupki Irańczyków biesiadując.
Wracamy do centrum spędzając czas na placu, który był kiedyś obrazem świata, a teraz jest miejscem tłumnie odwiedzanym przez wszystkich przyjeżdżających do Iranu. Robię ostatnie zakupy. Obrus, wykończony frędzelkami, przypominać będzie Persepolis, piękna miniatura to symbol Isfahanu, zaś pistacje i daktyle jeszcze po powrocie do kraju przywrócą smaki Iranu. Z Anią, wierną towarzyszką podróży siadamy na starym bazarze zamawiając herbatę. Chcemy wydać ostatnie tumany. Miła Iranka przynosi również niezamówione ciasteczka. Rachunek opiewa na wyższą kwotę niż ta, którą dysponujemy w tutejszej walucie. Dziewczyna nie robi żadnego problemu, stwierdza, że ciastka były od firmy. To miły gest, choć nie do końca przez nas zrozumiały. Bo czemu znalazły się na rachunku i postawiły nas w niekomfortowej sytuacji? Wracamy do hotelu, jutro rano opuścimy Persję.