Tutaj przedstawię kilka punktów naszej podróży.
W Meybod zatrzymaliśmy się na chwilę, aby zobaczyć tzw. „Gołębią wieżę”. Ptasie czy też gołębie wieże były budowane już w czasach starożytnych, rozmieszczone były w całym Iranie. Dawały nie tylko schronienie tym ptakom, budowano je po to, aby w ten sposób pozyskiwać ptasie odchody dla rolnictwa jako nawozy naturalne.
Wieża ma cylindryczny kształt, 3 kondygnacje, dwie klatki schodowe i tysiące dziupli, w których zamieszkiwało nawet do 4000 gołębi. Wieża w Meybod jest odnowiona i w chwili obecnej niezamieszkała, można ją zwiedzać.
Niestety, już po zachodzie słońca dojechaliśmy na pustynię w okolicy Moqestān, więc sesję zdjęciową o zachodzie słońca diabli wzięli, pozostawał nam wschód. Wieczorem, przy kolacji, wspólne pogaduchy i jak zwykle na noclegu pod chmurką podziwialiśmy nocne, rozgwieżdżone niebo, wypatrywaliśmy różnych gwiazdozbiorów. Rano wstaliśmy przed wschodem słońca, aby porobić trochę zdjęć, zjeść śniadanie i wyruszyć dalej w podróż.
Dojechaliśmy do Karanaq – w języku perskim oznacza to „miejsce urodzenia słońca”. Najstarsze ślady osadnictwa sięgają 4000 lat. Obecnie najstarsze domy mają około tysiąca lat, jest to o tyle ciekawe, że głównym ich budulcem są gliniane cegły a domy otynkowane są mieszanką błota z sianem. Wioska zamieszkała jest przez dwie rodziny, reszta mieszkańców przeniosła się do nowej części wsi. W pobliżu, nad korytem wyschniętej rzeki, znajduje się efektowny akwedukt, którym możemy dojść do meczetu.
Kolejny etap naszej wycieczki to Czak Czak – czyli święte miejsce kultu zoroastrian. Jest to grota na górskim zboczu, w której, na ołtarzu, pali się święty ogień. Ognia strzeże strażnik- kapłan. Na co dzień miejsce odwiedzane przez turystów, lecz podczas świąt religijnych zapełnia się wyznawcami zoroastryzmu , szczególnie na obchody irańskiego Nowego Roku, który przypada na dzień 21 marca.