Ostatnie dwa dni spędzamy w parku Tarangire, który słynie z dużej populacji słoni i ogromnych baobabów.
Po kilku godzinach jazdy dojeżdżamy do bram parku. Od "progu" witają nas impale, najczęściej spotykany gatunek antylopy w Afryce, główne pożywienie drapieżników.
Mattew wiezie nas nad rzekę bo to miejsce uwielbiane jest przez słonie. Są, idą w naszą stronę! Jest ich sporo, małe i duże. Nagle Mattew wycofuje samochód... Kiedy słonie zaczynają klapać uszami, stają się niebezpieczne. Oznacza to, że nie podoba im się zaistniała sytuacja i przygotowują się do ataku.
Po drodze spotykamy zebry, żyrafy, antylopy dik dik i figlarne małpki.
Przed powrotem do lodge, jesteśmy jeszcze świadkami cudownego zachodu słońca na tle ogromnych baobabów, po prostu bajka!
Po śniadaniu wjeżdżamy do parku, wita nas stado pasiastych, którym towarzyszą impale. Wokół słychać tylko odgłosy ptaków i rżenie zwierząt. Piękny moment. Postaliśmy chwilę, rozkoszując się ciszą.
To już ostatni dzień safari, chcemy go jak najlepiej wykorzystać. Jedziemy dalej. Po kilku minutach Mattew gasi silnik, my rozglądamy się dookoła...tuż przed maską naszego samochodu spaceruje sobie lwia rodzina... jeden, dwa, trzy... było ich aż 18-tu. Super widok!
Przez cały dzień udało nam się jeszcze "upolować" antylopy gnu, dik dik, słonie, żyrafy, guźce, strusie i wiele gatunków ptaków.
Jutro wracamy do domu.