Podróż Ameryka Środkowa - HONDURAS, TELA



Następny punkt podróży wypadł na Karaibach. Mieliśmy wielkie plany, naszym celem była albo wyspa Roatan [ couchsurfer z Tegucigalpy przestrzegał jednak, że to taka ichniejsza Ibiza ], albo Utila, do tego planowaliśmy wypad do wioski zamieszkałej przez Garifuna [ potomków afrykańskich niewolników, których przywieźli tam Brytyjczycy] i do parku narodowego, gdzie miałam nadzieje zobaczyć tukana i … obeszliśmy się smakiem. Dobrze, że tuż po przyjeździe i znalezieniu noclegu zdążyliśmy jeszcze wskoczyć do morza [ nie wyróżniającego się tam specjalnie kolorem wody ]. Na wyścigi z muchami zjedliśmy też miejscową rybę.

W nocy zaczęło padać i nigdy w życiu nie słyszałam takiego deszczu. Spodziewałam się ,że rano będziemy szukać butów w wodzie, ale chociaż w samym hostelu było sucho, to ulice powoli zamieniały się już w rzeki. Wybieraliśmy się do miejscowości La Ceiba, skąd planowaliśmy rejs na Roatan albo Utilę [ można się tam także dostać samolotem]. Mimo, że nie jesteśmy turystami plażującymi, kusiły nas wyspy z cudownymi, szerokimi plażami z białym piaskiem i kępkami palm. Nie dane nam było – w tym rejonie już była powódź i nie dość, że padało, to jeszcze wiało tak, że o żadnym rejsie czy locie nie było mowy. Turyści utknęli tam na dobre i choć pewnie nie zawsze w luksusowych warunkach to na pewno za luksusową cenę. Wg lokalnej telewizji miało padać jeszcze co najmniej 3 dni, więc nie było na co czekać. Uciekliśmy w przeciwnym kierunku. 

 

 

 

  • Tela, karaibska plaża
  • Tela, karaibska plaża
  • Tela, karaibska plaża
  • Tela, karaibska plaża
  • Tela, bar na karaibskiej plaży