Podróż FILIPINY - Powrót Pana od WFu - DZIEŃ 20



2014-02-20

Pobudkę zarządziliśmy o 7 rano i pojechaliśmy na cały dzień zwiedzać Angkor. Pod hotelem stał już tuk tuk, którego nam zamówił właściciel, dogadaliśmy się na zwiedzanie po dużym kole za 15$.Po czasie okaże się że duże koło nie zawiera małego koła które jest kluczowe i będziemy musieli dopłacić jeszcze 10$. Na śniadanko świeży ananasik(1$) i woda za free. Ładnie można tu stargować, za książkę 11$ chciał kolo ale zszedł do 2$. Nie była mi potrzebna ta książka więc targowałem dalej , gdyby zszedł do 1$ to bym wziął . Potem zaś  poszedłem sam zwiedzać takie boczne świątynie, jakiś chłopczyk na rowerze krzyknął do mnie Hello..hello to hello, odpowiadam mu serdecznie. Podjechał do mnie i zaciekawiony zadawał pytania, skąd jestem, jaka stolica jest mojego kraju, ile mam lat i takie tam przy czym pokierował mnie do świątyni. Po chwili  patrzę, że mój nowy kumpel  idzie dalej zemną, opowiadając mi o świątyniach i oprowadzając po okolicy. Skapowałem się, że już przeskoczył z gęby w inną gębę jakby to określił Gąbrowicz – już stał się moim przewodnikiem ale był tak grzeczny, że nie mogłem mu odmówić więc pozwoliłem mu żeby produkował się dalej w najlepsze. Na koniec oczywiście pokazał mi karteczkę od Pani Wychowawczyni ze szkoły o tym jak mają ciężko dzieci w Kambodży i żeby je wspomóc. Dałem mu to co miałem drobnego z myślą, że będzie miał na loda czy coś. A on mi daje jeszcze żebym się wpisał do jego tabelki z datkami. Dobra wpisuję po czym patrzę, że ktoś ze Szwecji dał 10$, Niemcy 20$, ktoś tam 50$ i ja Kuba z Polski marne drobne. Później Jeras mnie pocieszył, że na pewno małolat sam dostawiał zera tak żeby następni dawali więcej mu tych datków:) Dobra wpisałem się, gorąco mi się zrobiło ze wstydu a on jeszcze pyta o tipa dla siebie. Nie mam już , weź sobie tamte drobne one są dla Ciebie. Po powrocie poszliśmy na obiad  i shake cytrynowy (4$), tym razem nie napychałem się po brzegi tak żeby jeszcze zmieścić co nieco. Przysłuchiwała nam się Holenderka z którą się skumplowaliśmy i moja skrzydłowa Holka umówiła nas na wieczór na piwko. Wieczorem na zakupy na market, przehulałem trochę kasy, zakupiłem obraz (11$) – sprzedawczyni nie chciała mnie wypuścić mówiąc „jesteś moim pierwszym klientem dziś proszę kup u mnie na szczęście”:), t-shirty, wielce polecany przez Jerasa shake z passione friut (marakuja 2$) który średnio mi smakował i oddałem Holce a sam wziałem się za małą wyborową i redbulla(3,6$)… No i znowu wylądowaliśmy na Pub Street przy klubie Angkor Whaaaaaat? Tym razem miałem już pełen obów, nie piliśmy na butelki piliśmy na wiaderka :) (8$)Przelot między ludzki faktycznie był potężny, bawiliśmy się z ludźmi z US, z Chile z Holandii, Belgii, UK, tańcząc na ulicy i na ławkach było grubo było wysoko i tak kolejny ranek zastał mnie, gdy okazało się, że nie ma już żadnych znajomych, muzyka zgasła a klub zamykają. Znowu 4 rano się nie martw o mnie Mamo już o 7 będę spał snem mocnym w autokarze. Podobało mi się ewidentnie polecam to miejsce z ręką na sercu ale nie wszystkim. Polecam je wszystkim  muthafuckin animals:)

  • Image00001
  • Image00005
  • Image00006
  • Image00022
  • Image00045
  • Image00051
  • Image00058
  • Image00060
  • Bayon
  • Bayon
  • Bayon
  • Bayon
  • Bayon
  • Bayon
  • Ta Prohm
  • Ta Prohm
  • Ta Prohm
  • Ta Prohm
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat