Nastepnego dnia naszym nieco pokiereszowanym autem zaczęliśmy powrót na Phuket. Po drodze odbijamy jeszcze na północ, by zobaczyć pomnik ofiar tsunami z 2004 roku. Pomnik i samo miejsce robi na mnie ogromne wrażenie.Nocujemy w tym samym hoteliku, w którym już byliśmy poprzednio. Następnego dnia oddaliśmy auto i po południu pojechaliśmy na dworzec autobusowy. W ostatniej chwili kupiliśmy bilet do Bangkoku na autobus z 36 miejscami. Standardowym jest autobus 48 miejscowy. Bilet w tym czasie w takim autobusie kosztował ok 16 dol. Nasz natomiast 24 dol. Różnica w standardzie i komforcie po prostu ogromna - zwłaszcza jeśli usiądziecie w dolnej kabinie. Fotele rozkładają się tu praktycznie do formy łóżka. Nieźle, jak na 900km trasę. Raniutko wjeżdżamy do Bangkoku - najcieplejszej metropolii świata.
Zdjęcia moje i Marka