Zbliżam się już na szczęście do końca opisu naszej podróży, choć z chronologii wynika, że będą jeszcze trzy kolejne dni. Jak pisałem na wstępie, zdecydowałem na niewielką zmianę kolejności, więc teraz zmierzamy do Reykjaviku.
Pogoda niestety zepsuła się na dobre. Lało cały dzień, a chmury prawie lizały nam fryzury. Mimo to zdecydowałem się na podróż nieco na około, aby zobaczyć podwójny wodospad Haifoss, a także zwiedzić historyczną rekonstrukcję torfowej farmy Stong. Plan udało się zrealizować, choć pogoda rzucała nam kłody pod nogi. Przypadkiem, nieco błądząc w drodze do Stong, trafiliśmy na porzucone kąpielisko termalne w Reykholt. Całkiem spory basen ciągle był wypełniony gorącą wodą pobieraną z lokalnego źródła, a połamane ogrodzenie sugerowało, że basem jest czasami używany bez nadzoru.
Po drodze do Reykjaviku zaliczyliśmy jeszcze zrekonstruowane torfowe farmy, a także kolejny wodospad, nie wiem już który, Hjalparfoss.
Po kilku godzinach jazdy w deszczu i słocie dotarliśmy z powrotem do Reykjaviku, aby spędzić tam jeszcze dwa dni, które znalazły się na początku opisu naszej podróży.
I to by było mniej więcej na tyle.