Historia regionu środkowo-azjatyckiego w znacznej mierze związana jest z cywilizacją plemion koczowniczych. Za czasów ZSRR już od lat 30-ych XXw. w regionie tym rozbudowano przemysł zbrojeniowy, wydobywczy, przeprowadzono kolektywizację rolnictwa, a koczowniczą ludność przymuszano do osiadłego trybu życia.
Górskie położenie Kirgistanu sprzyjało hodowli koni, owiec, myślistwu. W przeszłości Kirgizi wiedli koczowniczy tryb zycia, koń stał się ich nieodzownym towarzyszem, a jazda konna jest sportem narodowym. Jak mówi przysłowie, Kirgiz zrósł sie z koniem. Obserwując małego, kilkuletniego chłopca na koniu stwierdziłam, że lepiej radzi sobie z nim niż z chodzeniem po ziemi, rzeczywiście tworzyli jedną całość. Nawet pomyślałam, że Kirgizi chyba rodzą sie na koniu, choć nie wiem, co na to powiedziałyby Kirgizki-mamy i jak wyglądałoby to od strony praktycznej, chyba trudne. Upodobanie do tradycyjnego stylu życia, zwłaszcza na wsich położonych w górach, z dala od ośrodków miejskich powodowało, że Kirgizi nie chcieli przenosić się ze swoich jurt do nowoczesnych mieszkań, oferowanych przez Państwo (dotyczy dawnego ZSRR) i przyjąć osiadły tryb życia. Kirgiz jednak nie zszedł z konia, nie spełniło się proroctwo Ryszarda Kapuścińskiego.
"Ludzie jurt pozostają panami gór. Gdy w żyznych dolinach Fergany powstawały lub upadały różne osady, kultury i zwyczaje, w życiu mieszkańców gór nic się nie zmieniało. Żyli oni ze swoją rodziną niezależni od nikogo, nawet od pór roku, wypasali swoje bydło, kontrolowali górskie szlaki, nawet nie interesowały ich granice republik. Czuli się wolni, a wolność tę cenili najbardziej." (E. i Z. Różańscy "Azja o zmierzchu dnia").
Zapraszam do wspólnej podróży.