Podróż Bornholm - wyspa słońca i spokoju - Hasle - Allinge - Ronne



Niedziela – 7.07.2013

Dziś kierujemy się w stronę Allinge.

Trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża, jednak teren nie jest tak płaski jak wczoraj. Zaczynają się skałki i wzniesienia.

Po kilku kilometrach docieramy do Hasle – miasteczka które swoje prawa miejskie otrzymało w XVI wieku.

Ma ono zabudowę bardzo podobną do innych miasteczek na wyspie : kolorowe, niskie domki, wąskie uliczki. Nie da się w Hasle nie zauważyć portu z cumującymi w nim pięknymi jachtami. Ale to nie one przyciągają wzrok, ale rząd nowoczesnych, piętrowych budynków usytuowanych przy samej marinie. Są to prywatne mieszkania bogatych turystów i apartamenty do wynajęcia.

Niektórzy twierdzą, że psują one krajobraz, innym się podobają – najlepiej jednak ocenić to samemu.

Najbardziej jednak charakterystyczne dla Hasle są białe kominy wędzarni ryb. To największy tego typu kompleks na wyspie. W jednym z budynków można poznać historię rybołówstwa bornholmskiego, w kolejnym przyjrzeć się procesowi wędzenia i na końcu spróbować świeżo wędzonego śledzia.

Dodatkowym atutem tego miejsca jest to że wędzarnia usytuowana jest na wysokiej skarpie skąd rozciąga się przepiękny widok na błękitne morze.

Niestety śledzia nie spróbowaliśmy, bo byliśmy zbyt wcześnie i  jeszcze się wędziły.

 

Dalej nasza trasa prowadzi wysokim klifem. Zmierzamy do Jons Kapel.

Po drodze napotykamy najtrudniejszy podjazd na wyspie. Trzeba zejść z roweru i prowadzić go po stromo pochylonym zboczu. Współczuję tym, którzy po wyspie podróżują z całym ekwipunkiem, bo ja ledwie wciągnęłam tam swój rower niczym nie obciążony.

Jons Kapel to wysoka, granitowa turnia, która według legendy swoją nazwę wzięła od imienia mnicha Jona, który z tej 20 metrowej skały próbował nawracać Bornholmczyków na chrześcijaństwo. Zamieszkał w jednej ze znajdujących się tam jaskiń. Schodami o 108 stopniach schodzimy w dół i ukazuje nam się ogromna, biała turnia, o którą uderzają morskie fale.

W miejscu tym rozbijało się o skały wiele przepływających statków, dlatego też w złą pogodę światłami latarń strażnicy ostrzegali żeglarzy.

Po krótkim odpoczynku jedziemy dalej w stronę Allinge.

W średniowieczu wybudowano tam małą przystań rybacką, którą później rozbudowano. Wokół powstałego portu zaczęli osiedlać się mieszkańcy i tak powstało miasteczko, które dziś jest atrakcją turystyczną.

Powstało tu wiele hoteli, pensjonatów i campingów.

Obrzeża miasta są ciche i spokojne, jednak kiedy docieramy do portu zaczyna się ruch.

 

W drodze powrotnej odwiedzamy wysoki na 20 m, największy wodospad na wyspie.

Muszę przyznać, że dość długo go szukaliśmy wchodząc coraz wyżej w las i oprócz maleńkiej strużki wody nic więcej nie zobaczyliśmy. Później dopiero doczytaliśmy w przewodniku, że Bornholm ma bardzo małe zasoby wód gruntowych i wodospad swój czar i urok oferuje dopiero po dużych opadach deszczu. My jednak na Bornholmie deszczu nie widzieliśmy.

 

 

 

  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • W drodze
  • W drodze
  • Jons Kapel
  • Jons Kapel
  • Jons Kapel
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Hasle
  • Allinge
  • W drodze
  • W drodze
  • Jons Kapel
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Dondam
  • Ro
  • Ro
  • W drodze