Podróż FRANCJA : International Folk Festival - DZIEŃ 2



2013-08-06

Podróż autokarem zajęła nam 23 godziny więc dojechaliśmy jakoś o 4

Baśniowa kraina do której zmierzaliśmy zwała się Port-sur-Saône, położona w regionie Franche-Comté, w departamencie Górna Saona - jakieś 100 km od granicy z Niemcami.

Jak się okazało wino leją tam cały czas, przed każdym posiłkiem i do każdego posiłku i jak weźmiesz łyka tzn. że ci ubyło i trzeba ci już dolać:)

W tym wesołym stanie poszliśmy wziąć udział w ceremonii otwarcia akademika. Elegancko ubrany przemierzałem korytarze w moich okularach przeciw słonecznych - nie ściągam ich w pomieszczeniach przez co dostałem kiedyś ksywkę Stevie od Stevie'go Wondera:) Moja koleżanka Katarzyna dorwała się zaś do aparatu i bawiła się w paparazzi, jak już robią zdjęcia to wezmę przy pozuję żeby było jakieś wyjściowe to zdjęcie. W tym momencie przechodził Burmistrz Port-sur-Saône z którym się nie znałem na tamtą chwile jeszcze ale wyminął tłum ludzi i uścisnął mi rękę...heh myślał pewnie że jakaś ważna persona przyjechała albo celebryta skoro tak błyskają flesze:)

Być we Francji po raz pierwszy to za mało, lubię robić nowe rzeczy w nowych miejscach, cokolwiek naprawdę. Tym razem pierwszy raz w życiu brałem udział w paradzie. Szliśmy ulicami miasteczka - Ja trzymający tablice z napisem POLOGNE tuż za naszą orkiestrą która rozpoczynała pochód i inne zespoły folkowe z przeróżnych zakątków świata ( Sri Lanka, Benin, Dagestan, Rosja, Mołdawia, Litwa, Niemcy, Hiszpania, Bośnia i Hercegowina, Białoruś, Albania,Wybrzeże Kości Słoniowej, Chile).Tłum wiwatował a my pozdrawialiśmy zgromadzonych gorąco.

W naszym pensjonacie byli ulokowani Mołdawianie, Białorusini, Niemcy i Litwini. Zanim się obejrzeliśmy Mołdawianie i Białorusini się już ze sobą spiknęli i w kilkanaście osób celebrowali chwile. Problemem był na początku język. Nikt z nas nie mówił po rosyjsku ani francusku, nikt z nich nie mówił po angielsku. Pojawiła się bariera...ale to my mieliśmy magnetofon, przygotowałem na pendrivie 15 giga najlepszej muzyki z różnych gatunków jednakże nie chciał działać więc byliśmy skazani na jedną płytę z tak zwaną przeze mnie "ścierwo muzą" ale jak się nie ma co się lubi to...trzeba się napić. Wyciągneliśmy wszystko co było w lodówce, przekąski wina , piwa, poleciałem po flaszkę. Zaczęło się . Myślałem że się nie zacznie że będzie kicha że w 6 osób posiedzimy we własnym gronie nikt do nas nie przyjdzie i jak głupi będziemy tanczyć sami, czułem zażenowanie na początku...ale zaczęło się to był strzał w 10. Niebawem przyszli do nas Mołdawianie, Białorusini, Rosjanie, zjawili się Francuzi którzy przyprowadzili Litwinki oraz jedna Włoszka która zrzuciła swój obów i zaczęła pląsać na bosaka. Litwinki troiły mi się w oczach zdąrzyłem tylko zapamiętać jedno imię - Ice Tea, na drugi dzień i tak zastanawiałem się czy sie zemnie nabijała czy coś źle zrozumiałem i przekręciłem i czy aby napewno Ice Tea czy też może Nestea, Coca Cola? Wspólna celebracja przełamuje wszelkie bariery, wszyscy tańczyli pili i śpiewali, rozmawialiśmy językiem łamanym o wszystkim min. Arvidasie Sabonisie  najlepszym koszykarzu litewskim. Tak jak mówiłem po kielichu dogadam się nawet w "Dialekcie Kongo" i taki właśnie będzie tytuł naszej następnej płyty:)

Zjawili się również Rosjanie, mieli w zanadrzu swój koniak, wziąłem łyka myślałem że to koniec ale udało się , przełknąłem. Mój Kolega z pokoju niestety nie miał tyle szczęścia co ja i chyba nie przewidział skutków ubocznych wymieszania większej ilości koniaku z tym co wprowadziliśmy wcześniej. Jak tylko przyjechaliśmy zacząłem się do niego zwracać "Książę" od tak dla draki, czym więcej pytał czemu go tak nazywam, tym częściej tego używałem. Można powiedzieć że wykrakałem. Kolega siedział już nieprzytomny pod ścianą, musiałem go stamtąd  zabrać , ale sił mi starczyło tylko by dotransportować go do łazienki. I co nie Książę? Nosić sie każe w mordę  no :) zostawiłem go tam żeby mu sie zrobiło lepiej jednakże Książe w toalecie się walnął plackiem na posadzce gdzie przeleżał kilka godzin :)

Imprezkę integracyjną zakończyliśmy koło 4 co dawało nam również 4 godziny snu.

  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône
  • Port sur Saône