W drodze powrotnej mamy przesiadkę w San Francisco. Takiej okazji nie możemy przegapić, mamy 6 godzin by liznąć choć miasto i zaliczyć największe atrakcje. Wsiadamy w słynne tramwaje (bilet całodobowy opłaca sie wziać) i jeździmy w górę i w dół ulicami San Francisco. San francisco to również miasto jednej z moich ulubionych drużyn NBA którym kibicuje - Golden State Warriors.
Radek miasto ma zaliczone i nie musi do niego wracać - natomiast nie jest powiedziane że ja w przyszłośći nie wymyślę by wziąć udział jako kibic w meczu każdej z moich ulubionych drużyn, wtedy będę musiał wrócić do SF. A póki co przeszliśmy cały Golden Gate, widzieliśmy z daleka Alcatraz , obeszliśmy miasto i jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego bonusa.
W podróż wziąłem ze sobą 3 swoje płytki co by podarowac komuś kogo poznam na tripie ale jakoś aż takich zażyłych relacji z nikim nie nawiązałem więc płyty mi zostały. Podarowałem je za to Radkowi i Piotrusiowi. Zbyszek wyszedł poprzedniego dnia jak spałem więc płyty nie dostał więc z tą jedną płytą wracałem do domu - co za niefart. W San Francisco podszedł do mnie jakiś miejscowy raperzyna który sprzedawał swoją płytę na ulicy. Chciał chyba 6$ ale miałem ostatnie 4 których chciałem się pozbyć, wziął i to i poszedł. Dopiero później mnie olśniło że mogłem mu dać właśnie ten ostatni egzemplarz płyty.Wróciłem się ale nie udało mi się go odnaleźć - ehh może by się jakaś współpraca z raperem z Californi rozpoczęła i trasy koncertowe po Stanach - pomarzyć zawsze można:) W każdym razie już w samolocie do Amsterdamu jak wracałem z łazienki zaczepił mnie jakis typek, pogadaliśmy troche o tatuażach i hawajach, bardzo sympatyczny gość mówi że ma coś dla mnei i daje mi taką naklejeczke z napisem ALOHA która teraz wita interesantów u mnie w biurze. Tym razem za wczasu ruszyłem głową,ku jego zdziwieniu mówię że tez mam coś dla niego - trzecia płyta wreszcie znalazła swego właściciela:) Lot przebiegał zgodnie z planem , Wszystko pod kontrolą
Radek miasto ma zaliczone i nie musi do niego wracać - natomiast nie jest powiedziane że ja w przyszłośći nie wymyślę by wziąć udział jako kibic w meczu każdej z moich ulubionych drużyn, wtedy będę musiał wrócić do SF. A póki co przeszliśmy cały Golden Gate, widzieliśmy z daleka Alcatraz , obeszliśmy miasto i jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego bonusa.
W podróż wziąłem ze sobą 3 swoje płytki co by podarowac komuś kogo poznam na tripie ale jakoś aż takich zażyłych relacji z nikim nie nawiązałem więc płyty mi zostały. Podarowałem je za to Radkowi i Piotrusiowi. Zbyszek wyszedł poprzedniego dnia jak spałem więc płyty nie dostał więc z tą jedną płytą wracałem do domu - co za niefart. W San Francisco podszedł do mnie jakiś miejscowy raperzyna który sprzedawał swoją płytę na ulicy. Chciał chyba 6$ ale miałem ostatnie 4 których chciałem się pozbyć, wziął i to i poszedł. Dopiero później mnie olśniło że mogłem mu dać właśnie ten ostatni egzemplarz płyty.Wróciłem się ale nie udało mi się go odnaleźć - ehh może by się jakaś współpraca z raperem z Californi rozpoczęła i trasy koncertowe po Stanach - pomarzyć zawsze można:) W każdym razie już w samolocie do Amsterdamu jak wracałem z łazienki zaczepił mnie jakis typek, pogadaliśmy troche o tatuażach i hawajach, bardzo sympatyczny gość mówi że ma coś dla mnei i daje mi taką naklejeczke z napisem ALOHA która teraz wita interesantów u mnie w biurze. Tym razem za wczasu ruszyłem głową,ku jego zdziwieniu mówię że tez mam coś dla niego - trzecia płyta wreszcie znalazła swego właściciela:) Lot przebiegał zgodnie z planem , Wszystko pod kontrolą