O 6:00 mieliśmy autobus z Punat do Rijeki, a o 9:00 z Rijeki do Szybenika. Czekając w Rijece urządziliśmy sobie śniadanie przy fontannie nieopodal dworca autobusowego. W skład śniadania wchodziło świeże pieczywo z piekarni, plastry szynki i sera, ogromne zielone oliwki. Pycha :) Droga z Rijeki do Szybenika zajęła nam ponad 3 godziny, ale niewiele pamiętam bo poszłam spać po chorwackim odpowiedniku Aviomarinu. Na dworcu czekał na nas właściciel domu, gdzie mieliśmy mieszkać, p. Davor. Zabrał nas do siebie czyli do miejscowości na końcu świata - Jadrtovac.. Nie byliśmy zachwyceni bo przez booking.com rezerwowaliśmy sobie pokój w Żaboricu, który jest położony nad morzem. Niestety będąc w Punacie dostaliśmy mail z informacją, że właściciele domu w Żaboricu robią remont i przenieśli nas do swoich "sąsiadów" czyt. 2,5 km dalej. Nie mając samochodu było to mocno uciążliwe. Wracając do naszej kwatery z Jadrtovacu to była faktycznie bardzo ładna, widok na jezioro, świeże figi na drzewie i mili właściciele. Pan Davor podrzucił nas na przystanek i pojechaliśmy autobusem do miasteczka Primosten (ważna informacja - autobusy nie zatrzymują się na przystankach jeżeli się nie "pomacha"). Primoszten nie zrobiło na nas jakiegoś mega wrażenia.. Posiedzieliśmy na plaży, kąpaliśmy się bo były wysokie fale (ale woda nie była najczystsza) i zobaczyliśmy starówkę, która znajduje się na okrągłym półwyspie z cienkim połączeniem z lądem. Jest tam kościół św. Jerzego i cmentarz. Do Żaboricza wróciliśmy jak było już ciemno i czekał nas spacer 2,5 km przez ciemny las. Jak już dotarliśmy do pokoju to chcieliśmy sobie posiedzieć na tarasie, ale "pchlarz" skutecznie to nam utrudniał wpychając się prawie na głowę.
Podróż Bałkany 2012 - Dzień siódmy. No to wylądowaliśmy na końcu świata.
2012-08-27