Podróż Bałkany 2012 - Dzień dwudziesty trzeci. Szkiperia!



2012-09-12
Rano oddaliśmy samochód w Sixt'cie. O 9:37 mieliśmy autobus z Budwy do Ulcnij i o 12:30 z Ulcnij do Tirany. Szybko dojechaliśmy do granicy, po drodze ładne krajobrazy, dużo drzew z granatami. Szybko poszło na granicy. O 14:00 byliśmy w mieście Szkoder i tam kazali nam się przesiąść w bus do Tirany. Towarzystwo w busie całkowicie międzynarodowe. Starszy Amerykanin, 2 Brytyjki, Australijczyk z Niemką chyba. Wszyscy się po drodze wymieniali wspomnieniami z przebytej drogi, zachęcali do odwiedzenia różnych miejsc na Bałkanach, dawali "dobre rady". Dojechaliśmy na główny plac w Tiranie (Szeszi Skenderbej), który był rozkopany i nie wiedzieliśmy jak się dostać do hotelu. Najpierw poszliśmy do kantoru po lewy i wsiedliśmy do taksówki. Po zameldowaniu w hotelu wyszliśmy na spacer po mieście. Przyznam, że cały ten pomysł z Albanią trochę mnie przerażał, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Miasto nie jest może supernowoczesne, ale klimat podobny do ukraińskiego (który jest mi bliski). Zobaczyliśmy piramidę i centrum miasta. Na kolacje trafiliśmy do włoskiej knajpy przy Taiwan Center (w Albani jest dużo włoskich wpływów), nazywała się Taverna Vlora, jedzenie był dobre i dosyć tanie. Kelner dziwnie się na nas popatrzył jak zostawiliśmy napiwek (ok 10%) i 2 razy zapytał czy chcemy zostawić pieniądze, po czym podziękował.. Do tej pory nie wiemy skąd taka reakcja. Wieczorem wróciliśmy do pokoju. Powrót ulicami Tirany był przyjemny, czuliśmy się tam bezpieczni. W hotelu był dziwny prysznic, tzn nie było żadnej kabiny tylko słuchawka prysznicowa wystawała ze ściany i cała łazienka pływała po kąpieli :)