Pogoda nie była pewna więc statki nie wypływały na całodniową wycieczkę. Oddano nam pieniądze i w zamian popłynęliśmy na Sv Klement (największa wyspa Pekelnych) na plazę Palmiżanę. Tam spędziliśmy pół dnia. W mieście Hvar nie ma plaż piaszczystych, a nawet kamienistych - zejścia do wody są w większości ze skał. Palmiżana ma część żwirkową. Zdziwiło nas tylko, że było tam trochę brudno. To oczywiście świadczy o turystach, ale.. Najpierw raczyliśmy się częścią piaszczysto - żwirkową, ale w końcu trafiliśmy na skały i tam zostaliśmy. Po powrocie poszliśmy na obiad do knajpy Mama Leona gdzie obsługiwał nas bardzo zabawny kelner. Długo tam siedzieliśmy bo nagle było oberwanie chmury i strasznie padało. Jak już raczyło przestać to wróciliśmy do pokoju. Przebraliśmy się i ruszyliśmy na spacer i kolację. Najpierw poszliśmy spacerkiem do Hula Hula na drinka o zachodzie słońca. Wróciliśmy do centrum i spotkaliśmy Toma Cruisa, otoczonego grupą rozentuzjowanych turystów i reporterów. Kolację zjedliśmy w restauracji hotelu Park Hvar na tarasie z pięknym widokiem.
Podróż Bałkany 2012 - Dzień dwunasty. Piekielne Wyspy.
2012-09-01