Podróż na dębowej polanie - pierwszy poranek



2009-06-11

Pewnej pięknej nocy wreszcie się zmobilizowałam i wstałam skoro świt tj. o 2:00 aby przywitać dzień inaczej...

Celem wyprawy były dęby na nadwarciańskich łąkach w Rogalinku. Na miejscu byłyśmy o 3:30, było jeszcze ciemno, ale niesamowita atmosfera budzącego się dnia była wszechobecna. Na niebie księżyc,   mgiełki ciągnące się nad łąkami, nieśmiało odzywały się pierwsze ptaszyny. Koleżanka, która często tam bywa poszła robić zdjęcia i zginęła we mgle. Ja stałam oniemiała i nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu zaczęłam od wyjęcia statywu, przykręcenia aparatu i poszły pierwsze zdjęcia. Robiąc zdjęcia pomału przemieszczałam się w stronę Warty. Od chodzenia po mokrych trawach najpierw przemokły buty, potem już cała byłam mokra. Gdy dotarłam nad rzekę było już jasno ale zrobiła się taka gęsta mgła, że nic nie było widać a co gorsza na wszystkim osiadała taka rosa, że z liści drzew spadały krople deszczu, najgorsze było to, że rosa osiadała również na aparacie i szkłach. W końcu stwierdziłam, że to chyba koniec zdjęć i zaczęłam wracać do samochodu.

Słonko jednak było coraz wyżej i mgła tak jak się nagle pojawiła, tak nagle prawie znikła, poczułam się jak w jakimś filmie grozy. W końcu cała łąka została skąpana w promieniach słońca, coraz głośniej śpiewały ptaki, po gęstej mgle zostały piękne korale rosy na pajęczynach. Tu i ówdzie snuły się jeszcze resztki mgieł, które zdawały się tańczyć między drzewami, promienie słońca przyniosły nowe barwy światła nad łąkę. I właściwie można było zacząć sesję od nowa. Niestety przemoczone , trochę zmarznięte, przebrałyśmy sie w suche rzeczy i pojechałyśmy do domu.

Nie mogłam się doczekać kiedy tam wrócę, wróciłam po miesiącu, teraz wracam kilka razy do roku i zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem tego miejsca. Niby te same dęby a zawsze wyglądają inaczej.

  • 3:59
  • 4:00
  • 4:03
  • 4:07
  • 4:09
  • 4:10
  • 4:38
  • 5:05
  • 5:39
  • 5:46
  • 5:56
  • 6:05