Wracamy znowu do Bangkoku gdzie ledwie zdążylismy na samolot do Kuala Lumpur, gdyż pociąg miał 5 godzin opóźnienia.
W KL dopada mnie przeziębienie i leżę uziemiona w hotelu...Marek pędzi do ambasady i odbiera wizy. Następnego dnia mamy wylecieć.
Rankiem dojadamy ostatnie bułeczki z szynką i dopijamy resztkę rumu z dnia poprzedniego ( tak robimy to rano, bo czeka nas dluuuga posucha). Na lotnisku jeszcze zimniutkie piwo - ostatnie na dłuższy czas.
W KL dopada mnie przeziębienie i leżę uziemiona w hotelu...Marek pędzi do ambasady i odbiera wizy. Następnego dnia mamy wylecieć.
Rankiem dojadamy ostatnie bułeczki z szynką i dopijamy resztkę rumu z dnia poprzedniego ( tak robimy to rano, bo czeka nas dluuuga posucha). Na lotnisku jeszcze zimniutkie piwo - ostatnie na dłuższy czas.