Wylatujemy do Kuala Lumpur.Marek jest bardzo przeziębiony.Dają o sobie znać skutki wyprawy pod Merapi.Dobrze,że w Yogyakarta jeszcze udało mi się kupić antybiotyk bez recepty,bo już tam czuliśmy się niezbyt dobrze.Ja zwiedzam Kuala Lumpur,Marek leży w lożku z goraczką,która na szczęście mija.