W ostatni dzień zimowych wakacji odwiedziliśmy Hagę; siedzibę holenderskiego parlamentu i Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Niestety aura nie dopisała – dzień był pochmurny i dżdżysty. Pierwsze kroki skierowaliśmy do Miejskiego Muzeum (Gementeemuseum – Mauritshuis), aby podziwiać dzieła największych holenderskich i flamandzkich klasyków m.in. Rembrandta, van Dyka, Vermeera, czy Rubensa. Niestety z tej części wycieczki nie ma zdjęć, bo aparat został skonfiskowany na bramce.
Po tej atrakcji, tonąc w strugach deszczu udaliśmy się na Carnegieplein, aby rzucić okiem na Pałac Pokoju (Vredespaleis), siedzibę Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, a następnie do ścisłego centrum, gdzie podziwialiśmy mury siedziby Holenderskiego Parlamentu (Binnenhof), oraz bramę średniowiecznego więzienia (Gevangenpoort), w którego wnetrzach można pozwiedzać sobie, z tego co mówią bardzo dobrze wyposażoną salę tortur.
Tego samego wieczoru po obfitym posiłku w meksykańskiej restauracji wylecieliśmy do domu. Wyjazd, pomimo kapryśnej pogody był udany, chociaż, nie udało nam się (z drugiej strony nie liczyliśmy na to) wykorzystać w pełni potencjału „krajów niskich”, takich jak np infrastruktura rowerowa. Nie mogliśmy pozachwycać się też zapachem kwitnących kwiatów czy poopalać się na ogromnych plażach. Niemniej powrót w innym terminie, aby nadrobić zaległości wydaje się bardzo realny. W końcu to tylko ok. 350 km od miejsca gdzie mieszkamy w linii prostej.