Podróż AMEEERYKA 2013 - Antelope Canyon. Glen Canyon, Powell Lake



2013-06-20

Wstaliśmy rano i po śniadaniu w motelu poszliśmy niewyspani pod biuro skąd o 7:45 miał odjeżdżać jeep do Antelope Canyon. Niestety nikt z nas nie przestawił zegarka i przyszliśmy godzinę za wcześnie!! Była 6:45!! Wróciliśmy do motelu dospać jeszcze kilka minut i po niespełna godzinie znowu stawiliśmy się pod biurem. Tym razem wsiedliśmy na „pakę” jeepa i udaliśmy się w stronę Antelope Canyon (Upper). Droga zajęła ok. 30 min. Podjechaliśmy jeszcze na lotnisko po kilku pasażerów. Po dotarciu na miejsce zostaliśmy przekazani pod opiekę młodej Indiance, która oprowadziła nas po kanionie. Miejsce to jest piękne, ale.. Podążanie z tłumem ludzi trochę psuje wrażenie obcowania z tym pięknem. W godzinach porannych kolory ścian są raczej ciemne, światło ładnie gra w wyższych partiach kanionu gdzie dociera słońce, a aparat nie zawsze zrobi wyraźne zdjęcie. Droga w jedną stronę trwa ok. 40 min i należy zawrócić mijając kolejną wycieczkę (powrót to ok. 10 min). Zdjęcie bez towarzystwa obcych ludzi da się zrobić, ale to wymaga wyczekania momentu, a to opóźnia grupę i denerwuje przewodnika. Po wszystkim wsiedliśmy z powrotem na jeepy i wróciliśmy do Page. Następnym przystankiem był Glen Canyon Recreation Area i Jezioro Pawella. Wsiedliśmy w nasz samochód i w piątkę pojechaliśmy najpierw na Glen Canyon Dam. Sama tama jest wielka, a z punktu widokowego rozciągają się piękne widoki. Następnie udaliśmy się na plażę nad jezioro Powella. Bardzo przyjemnie spędzaliśmy czas, ale zachęceni przez strażniczkę parku pojechaliśmy szukać piękniejszej plaży. Nie skończyło się to dobrze bo z parkingu do wody szliśmy 10 min w niewyobrażalnym upale, a jak doszliśmy na miejsce to okazało się, że plaża wcale nie jest ładniejsza, a do tego była ewidentnie przeznaczona dla motorówek. To co mi się spodobało w tym miejscu to wielka skała na środku jeziora. Długo tam nie zabawiliśmy i wróciliśmy samochodem do Page. W azjatyckiej restauracji kupiliśmy sobie kolację na wynos i zjedliśmy przed pokojem, na tarasie. Wieczór się przeciągnął przy piwkach. Sen jednak nas zmógł. Najpierw odpadła Ania z Iwoną, później ja. Piotrek z Wero wytrwali najdłużej.

W Page jest ulica kościołów. W rzędzie stoi ich 6? Dziwne.