Podróż AMEEERYKA 2013 - Dead Horse Point i Arches National Park



2013-06-18

Tego dnia w planie mieliśmy Park Arches i Dead Horse Point. Zaczęliśmy od Dead Horse Point o 11:00, gdzie wjazd samochodem kosztował 10$. Śpieszyliśmy się do Arches więc wizyta w Dead Horse Point ograniczyła się tylko do podziwiania widoków z punktów widokowych, ale szczególnie dla jednego warto było odwiedzić to miejsce. Miałam mocno wbity do głowy ten obrazek bo okładka mojego przewodnika przedstawiała właśnie to miejsce. Kolejnym był Park Narodowy Arches, po 12:00. Chyba wcześniej nie pisałam, że przy każdym wjeździe do parku narodowego otrzymuje się aktualną gazetkę na temat parku, gdzie są wszystkie informacje niezbędne do przetrwania :) Znowu nasz grafik był napięty gdyż chcieliśmy zobaczyć najbardziej spektakularne łuki i zdążyć na wycieczkę z przewodnikiem do Fiery Furnace. Zanim jednak poszliśmy na wycieczkę to udało się zobaczyć Organy, 3 Plotkary, Wydmy, Balansującą Skałę, Wolfe Ranch, Delicate Arch z górnego punktu widokowego, Double O Arch i piękny Landscape Arch. Po parku Arches można jeździć samochodem. Nieopodal najciekawszych formacji skalnych są parkingi gdzie można zostawić samochód i ruszyć szlakiem do wybranych obiektów. Nie mieliśmy problemów ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Wycieczkę wykupiliśmy przez Internet na stronie parku, kilka miesięcy wcześniej. Koszt to 10$. Start o 15:00. Cała wyprawa trwała ok. 3h i była bardzo pouczająca, dowiedzieliśmy w jaki sposób na tym pustynnym terenie ma szansę przetrwać roślinność. Przejście wymagało lekkiego wysiłku fizycznego, ale nawet 10-letnie dzieciaki dawały radę. Momentami trzeba było się podciągnąć, podskoczyć lub przejść wąską szczeliną, ale żaden tor przeszkód to nie był :) Największe wrażenie zrobił na nas Suprise Arch, który ukazał nam się niespodziewanie po wejściu w korytarz skalny. Pożegnawszy się z naszą przewodniczką pojechaliśmy jeszcze zobaczyć 2 łuki (Sand Dune Arch i Broken Arch). Z parku wyszliśmy ok. 18:30  i udaliśmy się na kolacje do Denny’s w Moab i przed 21:00 pojechaliśmy dalej do Blanding, do naszego motelu.

Żałuję, że będąc w tej okolicy nie udało się zajrzeć do Parku Narodowego Canyonlands – bardzo chciałam obejrzeć zachód słońca pod Mesa Arch, ale może innym razem.