Podróż AMEEERYKA 2013 - Zion National Park



2013-06-16

Rano ruszyliśmy do Zion National Park. Po godzinie byliśmy na miejscu. W parku nie było już miejsc parkingowych więc zostawiliśmy samochód na poboczu, kilkadziesiąt metrów przed wjazdem. Po parku kursują darmowe autobusy (shuttle buses) i można nimi podjechać do początków szlaków lub punktów widokowych, jadąc po o malowniczej Zion Canyon Scenic Drive. Na początek dojechaliśmy do Zion Lodge, gdzie na ładnej polanie zjedliśmy kanapki i ruszyliśmy na Emerald Pools (Szmaragdowe Stawy). Droga tam i z powrotem zajęła nam ok. godziny. Trasa jest łatwa i przyjemna. Po drodze zobaczyliśmy 3 piękne wodospady i wróciliśmy do Zion Lodge, skąd po uzupełnieniu zapasu wody pojechaliśmy autobusem na ostatni przystanek – Temple of Sinawava. Ruszyliśmy szlakiem Riverside Walk. Już zdążyliśmy przyzwyczaić się do wszędobylskich wiewiórek, które towarzyszyły nam non stop. Szlak wiedzie przy rzece, w której kąpali się ludzie, dzieci skakały ze skał do wody i wyglądało to bardzo zachęcająco, ale niestety nie mieliśmy czasu. Szlak liczy sobie jedynie 3 km w obie strony więc na końcu szlaku postanowiliśmy kontynuować wycieczkę przez The Narrows. Kręta trasa prowadzi przez rzekę wzdłuż głębokiego kanionu. Nie byliśmy przygotowani i jako jedyni szliśmy boso (szkoda nam było moczyć nasze buty trekkingowe). Pomocne okazały się kijki, które polecam zabrać na początku trasy (stoją oparte o ścianę i służą do wielokrotnego użytku więc w drodze powrotnej należy jej zwrócić). Niestety robiło się późno więc po ok. 30-40 min marszu zawróciliśmy. Miejsce to zrobiło na nas ogromne wrażenie i sama przeprawa przez rzekę była fajną przygodą. Złapaliśmy jeden z ostatnich autobusów i wróciliśmy do Zion Canyon Visitor Center, a stąd poszliśmy do naszego samochodu. Wyruszyliśmy ok. 19:45 z parku w kierunku Panguith, gdzie mieliśmy zarezerwowany motel Marianna Inn. Liczyłam, że droga zajmie nam max 1,5h (75mil) i na 21:30 będziemy na miejscu. Niestety się przeliczyłam i nie wzięłam pod uwagę, że na całej trasie będą dziesiątki „Bobów” czyli wszelakich kopytnych, które właśnie po zmroku wychodzą na ulice. Trzeba na nie bardzo uważać gdyż wybiegają na ulicę znienacka i przy dużej szybkości nie ma szans na wyhamowanie. Widzieliśmy też sporo potrąconych lub rozjechanych biedaków i wszędzie czarne ślady hamowania. Dla mnie trochę przerażającym widokiem były te kopytne stojące na poboczu i wpatrujące się tymi świecącymi w nocy oczami prosto w nas.. Ze względu na powyższe jechaliśmy z prędkością ok. 30mil/h i dojechaliśmy do motelu na 23:00. Na szczęście pani a recepcji nie spała i wydała nam klucze.

 

- Wybierając się do The Narrows koniecznie trzeba mieć wygodne buty do chodzenia po wodzie. Nas bardzo bolały stopy..

- Obliczając czas przejazdu należy brać pod uwagę, że wieczorem nie zawsze jedzie się szybciej.