Podróż Toskania: Morze Tyrreńskie - Na wschodni brzeg wyspy



2008-09-08

Wyjeżdżamy z portu. Od razu trafiamy na duży ruch i zgiełk. Nie tego oczekujemy. Podejmujemy szybką decyzję: jedziemy na wschód do Rio Marina. Odwiedzimy małe, ciche miasteczko, a przy okazji zobaczymy trochę krajobrazu.

Początkowo nic nie zapowiada emocji. Ale z czasem samochodów jest coraz mniej, aż zostajemy sami. Droga coraz węższa i pnie się serpentynami: to w górę, to w dół. Po jednej stronie skalista ściana, po drugiej urwisko. Miejsca tylko na jeden samochód. Aż strach pomyśleć, jak ktoś nadjedzie z przeciwka. Zakręt w lewo, to znowu w prawo. Roller coaster w wersji ekstremalnej. Zdjęć nie robimy, bo ręce zajęte są trzymaniem się czego popadnie.

Na szczęście dojeżdzamy bezpiecznie i bez strat. Z prawdziwą ulgą wysiadamy z samochodu. Spokój i cisza małego miasteczka kontrastuje z dopiero opadłymi emocjami. Zastanawiamy się, czy nie kupić biletu na prom na miejscu, by nie wracać tą samą dorgą. Ale właśnie odpływa ostatni prom do Piombino.

Senne miasteczko. Mieszkańcy pochowali się w domach. Pozamykali okiennice. Sjesta. Na ulicach pozostają jedynie turyści oraz oczekujący w kolejce do wejścia lub wjazdu na ostatni tego dnia prom na kontynent.

Rio Marina to bardzo małe miasteczko. Nie ma tu rynku. Centrum miasta z pomnikiem, przystań jachtowa, port z wywieszonymi flagani wszystkich krajów UE, kilka kawiarni i restauracji, skwer z palmami. Kamienista plaża. Spacer po nim nie zajmuje nam zbyt dużo czasu. Kilka kroków i już jesteśmy za miastem. Chronimy się przed słońcem w kawiarni pod rozłożystą markizą. Zamawiamy lody i kawę. Siedzimy sobie obserwując otoczenie. Nikt tu się nie śpieszy. Kelner także.

  • Rio Marina 2
  • Rio Marina 3
  • W porcie 1
  • Ostatni prom do Piombino
  • Rio Marina 5
  • W porcie 2
  • Rio Marina 6
  • W oczekiwaniu na prom
  • W cieniu kawiarni
  • Rio Marina 4
  • Rio Marina 1