Edynburski Zamek to miejsce niespotykane gdzie indziej. Składa się na to zarówno położenie, architektura jak i historia.
Prawie pionowo wypiętrzone skały w samym centrum miasta stwarzają wrażenie działania w przeszłości jakiejś nadprzyrodzonej siły. A dodatkowo wybudowany na jej szczycie ogromny zamek. Ktoś, kto rozpoczął budowę w takim miejscu był nie tylko wielkim wizjonerem, ale także człowiekiem twardym, konsekwentnym i odważnym.
Ilekroć przez ostatnie kilka dni przechodziliśmy obok, zawsze chciało się zrobić zdjęcie. Od strony Grassmarket (południowej) zarówno góra, jak i zamek wydają się mniejsze, ale za to bardziej niedostępne. Natomiast od strony Princes Street Gardens zamek w całej swojej okazałości prezentuje swój ogrom i potęgę.
Wchodzimy przez główną bramę. Bilety wstępu do tanich nie należą: 12 £ na osobę. Warto - jest co oglądać. Tuż za tzw. Portcullis Gate (bramą z żelazną kratą) znajduje się mały budynek The Old Guardhouse czyli Stara Stróżówka. Tutaj dobrze wziąć za dodatkowe 3 £ audioprzewodnik. Dostępne są w kilku językach. Niestety nie ma po polsku. Żaden jednak książkowy przewodnik nie dostarczy tylu ciekawych informacji.
Mimo, że znajdujemy się na wzgórzu zamkowym cały czas droga ostro serpentyną wznosi się w górę. Mijamy sześciodziałową Argyle Battery i docieramy do The Cartshed (Wozowni). Obecnie mieści się tutaj kawiarnia. Kawy jednak nie próbujemy. Słuchanie audioguide zabiera nam sporo czasu. Obok jednak stoi inne działo i to wcale nie zabytkowe. Zwie się The One O’Clock Gun. Codziennie z wyjątkiem niedziel i Świąt dokładnie o 13.00 rozlega się pojedyncza salwa armatnia. Oznajmia godzinę. Na ten wystrzał oczekują pracownicy pobliskich biur. Ogłasza przerwę na lunch. To kolejny praktyczny wynalazek. Po co strzelać 12 razy, jak można tylko raz, a efekt ten sam. Może nawet lepszy ... bo oznajmia 13. ;-)
Warto jest zboczyć z głównego traktu i po lewej stronie wozowni zejść w dół do The National War Museum (Narodowego Muzeum Wojny). Mieści się ono w dawnych budynkach szpitala i kostnicy. Kolekcja dotyczy szkockiej sztuki wojennej, ale pośród licznych mundurów można znaleźć również mundur polskiego oficera z II. Wojny Światowej.
Zmierzając coraz wyżej w stronę Górnego Zamku mijamy The Governor’s House i New Barracks. Nowe Koszary zamknięte są dla zwiedzających, gdyż nadal wykorzystywane są do celów wojskowych. Docieramy do The Royal Scots Museum. Obiekt przedstawia historię najstarszego regimentu piechoty w brytyjskiej armii: od sformowania w 1633 r. aż do walk w Iraku.
Przez Foog's Gate wchodzimy do najwyżej położonej części zamku. Tu odwiedzamy St. Margaret's Chapel, kolubrynę Mons Meg, Forewall Battery i głęboką na 34 m studnię Fore Well. Pogoda jest piękna, ale wiatr wieje tak mocno, jakby chciał nam głowy pourywać. Tego nie przewidzieliśmy. Trzeba było zabrać ze sobą czapki.
Wreszcie docieramy na sam szczyt Wzgórza Zamkowego. Jesteśmy na Crown Square. Wchodzi się tutaj wąskim przejściem od strony Forewall Battery. Samo serce Zamku. Wokół placu mieszczą się najważniejsze budowle: The Palace, Great Hall, Queen Anne Building oraz Scottish National War Memorial. Z reporterskiego obowiązku wymienić należy także Prisons of War, w którym więziono przede wszystkim marynarzy obcych armii będących w stanie wojny z Imperium.
Scottish National War Memorial, pierwotnie poświęcony został pamięci 150 tys. Szkotów poległych podczas I Wojny Światowej. Później rozszerzono go dla poległych w II Wojnie oraz we wszystkich działalniach wojennych po 1945 r.
Edynburski Zamek to skarbnica historii Szkocji i Wlk. Brytanii. Aby go zwiedzić dokładnie, trzeba przeznaczyć na to cały dzień. No i oczywiście ubrać się ciepło.