To był dzień z perełkami. Cuda architektoniczne, każdy następny obiekt piękniejszy i bardziej zaskakujący. Znowu zbyt wiele atrakcji jak na jeden dzień, ale argumentem przekonywującym była niedziela, czyli bezpłatne zwiedzanie do godziny 14.
Na pierwszy ogień poszedł klasztor w Alcobaca. O ile z zewnątrz kościół i otaczające go budynki klasztorne nie robią wrażenia, to po przekroczeniu progu kościoła, zachwyt nasz z każdą chwilą się pogłębiał.
Jeśli klasztor w Alcobaca nazwałam wspaniałym, to w Batalha jest prawdziwym arcydziełem. Nie da się opisać wspaniałości tego obiektu. Już z zewnątrz powala swą wielkością i urokiem. Wewnątrz zaś niesamowite krużganki, arkady, zdobienia, trudne do opisania ale cudne w odbiorze.
W zasadzie powinniśmy tego dnia skończyć już zwiedzanie. Pozostał nam jeszcze Zakon Templariuszy w Tomarze. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i z oddali zobaczyliśmy ruiny zamku, ucieszyliśmy się, nie mieliśmy już sił. Nasze pierwotne wrażenia zostały szybko zweryfikowane. Jest to olbrzymi kompleks z licznymi dziedzińcami, krużgankami, korytarzami, miejsce bardzo tajemnicze, zdecydowanie warte zobaczenia.