Dalsza droga wiodła nas przez pustynne tereny z księżycowymi krajobrazami.
Zdjęcia może tego nie oddają, ale te pustkowia były bardzo ładne.
Jadąc takim pustkowiem dotarliśmy do Hrossaborg czyli Końskiej Twierdzy. Jest to wygasły stary wulkan, z którego korony można podziwiać okolicę. Aby dojechać do wulkanu trzeba zjechać trochę z głównej drogi i zaraz pojawiają się odpowiednie znaki drogowe, że dalej można jechać tylko samochodami z napędem na 4 koła.
Jadąc kamienną pustynią wjechaliśmy do parku narodowego Jökulsargljufur czyli "kanion rzeki lodowcowej" . I tu zaczęła się nasza pierwsza super atrakcja "Niagara Europy" czyli trzy wielkie wodospady Dettifoss, Selfoss i Hafragilfoss. Znajdują się one na rzece Jökulsa a Fjollum, która wypływa spod oddalonego o 200 km. stąd lodowca Vatnajokull.
Późnym wieczorem, zmęczeni zajechaliśmy na nocleg do Husavik. I tu kolejna piękna przygoda - zorze polarne. Zatrzymywaliśmy samochód, aby stać na drodze z głowami zadartymi go góry, z rozdziawionymi buziami podziwiać wielkie przedstawienie na niebie. Później zorze widzieliśmy wielokrotnie, ale ten pierwszy raz zrobił na nas największe wrażenie.