Kolejnym punktem podroży było miasteczko Andenes, na samej pólnocy wyspy Andoya. Wyjeżdżając z Harstad jechałyśmy na południe drogą E10, potem drogą 82. Wjeżdżając na wyspę Andoya postanowiłyśmy zjechać na drogę ciągnąca się wzdłuż zachodniego wybrzeża, bo wydawało nam się, że może być ładna widokowo. I tak by pewnie było, gdyby nie fakt, że dla odmiany znowu padało. Ale i tak warto było przejechać tę trasę. Żadnych turystów, plaże i wydmy, kilka sennych osad.
Andenes - to stary port rybacki, słynący przede wszystkim z "wielorybich safari". My się nie wybrałyśmy. Samo miasteczko bardzo ładne, uliczki z niskimi, kolorowymi, domkami mają swój urok.
Nocujemy pod miastem, następnego dnia drogą 82 zjeżdżamy na południe do grogi E10 i wjeżdżamy na Lofoty. Jest ładna pogoda co od razu poprawia nam humor. Nowa droga lądowa na Lofoty jest naprawdę śliczna, widoki fantastiko i cała seria tuneli, w tym z jednym podwodnym.