kręte alejki wiodące przez ziemię
znaczone krzyżami
poświata płomieni wypełnia
ogrom ciemności
i cisza zmieszana z zadumą
otwiera jak klucz grobowe milczenie
spotkanie dwóch światów,
które są tak odległe
jednak bliskie bo związane z człowiekiem
to życie
to jedność
to zaduszki
Od kilku lat odbywa się pewna nieformalna akcja, która jest poszerzoną akcją "światełka pamięci" dla Cmentarza Łyczakowskiego i Janowskiego we Lwowie. Chodzi o to, że dla wymienionych cmentarzy na terenie Podkarpacia /i nie tylko/ zbiera się dużo zniczy. Są też całkiem licznie odwiedzane 1 i 2 listopada i płoną zaduszkowym światłem. Ale na Kresach jest wiele zapomnianych, polskich cmentarzy. Cmentarzy w znacznie gorszym stanie. Niektóre są całkiem blisko, tuż za granicznym płotem. Wszak czy 10 kilometrów w linii prostej to dużo? Stąd na forum bieszczadzkim zrodził się pomysł, aby odwiedzić z symbolicznym światłem właśnie te mniejsze, tak samo polskie.
Dobromil, miasteczko położone w dolinie rzeki Wyrwy, miało wyjątkowego pecha po wojnie. Gdy geodeci poszli ze swymi urządzeniami wykreślać w myśl wytycznych konferencji w Jałcie granicę, nie mieli jasności, komu przyznać Dobromil – Polsce czy ZSRR. Na tej granicy najbardziej stracił Dobromil. Miasteczko jakby zastygło w swej przeszłości. Otoczone szczelnym kordonem zasieków, odcięte od polskich miast w Bieszczadach, nie odwiedzane przez turystów, zamarło w rozwoju. Ma nietknięty od wieków stary układ. Mały prostokątny ryneczek z autentycznym galicyjskim brukiem i ratuszem, polski kościół renesansowy, cerkiew. Zachował się też stary, zapomniany polski cmentarz. /Stanisław S. Niciej/
Cmentarz w Dobromilu, to jeden z najstarszych na tym terenie, został założony ponad 200 lat temu i nadal jest czynny. Groby jakie możemy odnaleźć: klasycystyczny nagrobek Franciszka von Walth z kamiennym wazonem oplecionym girlandami; nagrobek Marii Wołoszynowskiej z dużą płaskorzeźbą przedstawiająca głowę kobiety; nagrobek powstańca listopadowego Joachima Grzymały Piątkowskiego [1809-1894], nagrobek rodzeństwa Bronisławy i Jana Wiszczaków z opartą o pień rzeźbą anioła [niestety bez głowy]; Jana Stocka – profesora i jednego z założycieli Akademii Górniczej w Krakowie; inżyniera Feliksa Weina z dużą figurą Chrystusa; Anastazji Krawczykowej z rzeźbą siedzącej kobiety. I wielu, wielu innych.
Potem:
Salina – miejscowość oraz kopalnia soli blisko Lacka pod Dobromilem. Do jednej z najbardziej drastycznych – i całkiem zapomnianych – masakr więźniów doszło w kopalni soli "Salina" pod Dobromilem (obecnie na terytorium Ukrainy). Już 22 czerwca przybyły tam pierwsze ciężarówki z Polakami i Ukraińcami. – NKWD dokonało tam masowych egzekucji. Ich forma była wyjątkowo drastyczna. Do mordowania ludzi niemal nie używano bowiem broni palnej. W kopalni eksterminowano m.in. "polskich wrogów ludu" przypędzonych tam z Przemyśla. – Jednocześnie NKWD dokonywało krwawej masakry w więzieniu w Dobromilu. Mordowano ludzi na dziedzińcu, na schodach, w celach.
Kiedy na miejscu pojawili się Niemcy, spędzili do "Saliny" miejscowych Żydów, by wydobyli ciała z szybu. Esesmani wymordowali Żydów. W sumie ok. 100 osób. Podobnie jak bolszewicy ciała swoich ofiar Niemcy wrzucili do szybu, a potem zalali cementem.
Po ponownym nadejściu Sowietów w 1944 r. o tym, co stało się w "Salinie", nie wolno było głośno mówić. Na terenie kopalni utworzono sanatorium dla gruźlików. Kapliczkę, w której dokonano części mordów, zamieniono na stołówkę. Dopiero po 1990 r. miejscowi Ukraińcy mogli tam postawić pomniczek i organizować uroczystości żałobne.
Do tych miejsc wybraliśmy się z zaduszkowym światłem, aby wśród żółtych liści, zielonych pnączy bluszczu i niepamieci zapalić lampkę.
Jeśli ktoś nie słyszał jeszcze jakim tragicznym miejscem jest Salina, może oglądnąć film nakręcony przez TV Rzeszów pod znaczącym tytułem "Sztolnia śmierci" - ale OSTRZEGAM, że nie jest to materiał dla każdego. Zanim klikniesz na ten link , zastanów się...
http://www.tvp.pl/rzeszow/historia/z...mierci/7032853
Uwaga film został zarchiwizowany i nie jest już dostępny na stronie TV Rzeszów