Wyruszamy w kierunku Inverness. Część drogi jest już nam znana, bo wracamy do Great Glen. Cały czas jedziemy albo wzdłuż zatoki, albo jeziora, albo rwącego potoku. Przy jednym z nich zatrzymujemy się i podziwiamy zmagania kajakarzy górskich. Nie zdążyliśmy ich zapytać, czy trenują przed olimpiadą.
Wreszcie docieramy do Loch Ness. Na razie zatrzymujemy się w przydrożnej zatoczce. Podziwiamy widoki oraz równiutką taflę jeziora. W jednym tylko miejscu płynie jakiś obiekt, zostawiając za sobą długi ślad. Może to Nessie ?
W tym miejscu jezioro jest bardzo szerokie. "Na oko" ma 1,5-2 km. Liczy też ok. 39 km długości. Co do głębokości nie ma jednoznacznych danych. W jednym z pobliskich muzeów podano informację o średniej głębokości ok. 700 m i maksymalnej przekraczającej 850 m. Przewodniki jednak określają trochę inne wartości: średnią głębokość na 100 m, a maksymalną na 230. Rozbieżność duża, ale i tak bardzo głęboko. Ciekawe też jest to, że temperatura wody bez względu na porę roku jest stała i wynosi 5,5 ° C.
Do jeziora wpadają liczne górskie rzeki i strumienie nanosząc rdzawy osad. Dlatego widoczność w wodzie jest bardzo słaba i potwór łatwo może się schować przed ciekawskimi tzw. naukowcami.
Pobliska miejscowość o trudnej do wymówienia nazwie Drumnadrochit nie jest zbyt interesująca. Bary i małe restauracje, sklepy z pamiątkami i pseudo muzea przedstawiające sensacyjne pojawienia się Nessie.