To nasz przedostatni dzień w Gruzji. Wstajemy jak zawsze nie o 8, zjadamy po kanapce w pysznej hiszpańskiej kafejce. Nie było to celowe zagranie. Szukaliśmy raczej czegoś gruzińskiego. Trafiliśmy jednak tu i nie żałujemy. Jedziemy na plażowanie w stronę granicy z Turcją do Gonio. Podobno jest tam ładniej. No zobaczymy.
Gdzieś po drodze, subiektywnie oceniając, że to już, wysiadamy z marszrutki. Kupujemy melona od pani. A pani nosi identyczny t-shirt jak ja. Po rosyjsku nie mówi, ale kapuje, że jesteśmy tak samo ubrani. Namawiamy ją na wspólne zdjęcie. Wymiany koszulkami nie proponuję. Fajni są ci Gruzini. Na plaży znów wysypisko kamieni. Leżymy parę godzin na kamulcach, czekając na przebłyski słońca i racząc się kolejnymi zapasami „mocy” z Polski – tym razem bardzo gorącej mocy, bo solidnie nagrzanej przez słońce.
Nieuchronnie znad Turcji zbliża się kolejna fala deszczu. Ciekawe, czy to my tak trafiliśmy, czy tak tu jest zawsze. Jak na razie – trzeci dzień i trzeci dzień z pochmurnym niebem, ulewnym deszczem i odrobiną przebłyskującego słońca. Zgodnie z przewidywaniami ulewa dopada nas podczas czekania na pociąg. W sumie spędziliśmy bardzo leniwy dzień. Spaliłem się na plaży i poza zdjęciem z panią od melonów nic ciekawego się nie działo. No może jeszcze z wyjątkiem dziadka – kierowcy, który w dosyć podeszłym wieku kierował naszą marszrutką i chyba niezbyt dobrze widział. A na zakrętach nie wiedząc czemu puszczał kierownicę. Może się uczył jeździć bez trzymanki. No i jeszcze mieliśmy przygodę z mięsnym jeżem. Na podróż kupiliśmy sobie słodkie bułki, w tym jedną w kształcie jeża, co oczywiście musiało nam się skojarzyć z pewnym programem telewizyjnym w Polsce. Niestety nie mamy z nim zdjęcia, bo Mechłak nam go zeżarł.
Do Tbilisi wracamy drugą klasą, ale i tak mamy miejsca do leżenia. Druga klasa różni się od pierwszej tym, że są tu 4 prycze zamiast 2 i nie ma telewizora, no i jest tańsza. Noc mija szybko. Jedyną atrakcją podróży jest zmieniająca się temperatura. Może to jest właśnie ta zasadnicza dodatkowa różnica pomiędzy pierwszą a drugą klasą? W czasie jazdy teoretycznie działa klimatyzacja i jest zimno. śpię wtedy owinięty ręcznikami. śpiwora już mi się nie chce wyjmować. Ale gdy stajemy, klima się wyłącza i robi się gorąco. Ot i cała atrakcja.