Mijamy Filicudi, w porcie la Scogliera gdzie nocowałam, potem niski przesmyk i Capo Graziano, gdzie wspięłam się na sam szczyt... Teraz przed nami dwugarbna Salina.
Wygląda na to, że mijamy Salinę (z lewej) nie zawijając do jej portów. Wodolot kieruje się w stronę Lipari (po prawej). Ciekawe, czy tam się zatrzyma, czy popłyniemy prosto na Vulcano. Mijamy z daleka Rinella, gdzie pewnie teraz odpoczywa Lilly, potem Lingua, gdzie jadłyśmy obfity obiad – pane cunzato, widać też główny port, Santa Marina.