Podróż Bergen. Za siedmioma górami. - Løvstakken - Ostatni szczyt na pożegnanie



Przez większość pobytu w Bergen wędrujemy po północnym paśmie gór otaczających miasto (z jego największą górą – Ulriken). W skład siedmiu gór otaczających Bergen wchodzą jednakże również góry znajdujące się po zachodniej stronie zatoki Vågen. Jest to miejsce ogólnie mniej uczęszczane i położone trochę dalej od centrum co wymaga skorzystania z komunikacji miejskiej lub dłuższego spaceru (my wybieramy to drugie).

Uznajemy, że wycieczka na szczyt Løvstakken (457m) będzie świetnym zakończeniem naszego pobytu w Norwegii. Góra Løvstakken zlokalizowana jest między dolinami Fyllingsdalen i Bergensdalen. Na południe od niej znajduje się także należące do tego samego masywu wzgórze Gullsteinen, które wyznacza granicę chronionego obszaru leśnego Langeskogen. Inne wzgórza znajdujące się na zachodzie to: Olsokfjellet (353 m), Damsgårdsfjellet (344 m) i Lyderhorn (386 m).

Mapka, którą zakupiliśmy wcześniej podczas wędrówki do Brushytten pomogła nam w ustaleniu szlaku na szczyt Løvstakken z centrum miasta. Bez mapy raczej zgubić się nie sposób, ale posiadanie takiego planu jest o tyle fajne, że od razu wiadomo co jak się nazywa i ma się pewność, gdzie należy iść (przynajmniej teoretycznie).

Strategia jest taka: mostem pokonujemy ulicę Sotraveien i przedostajemy się w ten sposób na zachodnią część Bergen. Tam między uliczkami i osiedlami szukamy początku szlaku prowadzącego na wzgórze. W drogę wyruszamy po południu, ale przy dobrych wiatrach (a raczej dobrym szlaku) do wieczora powinniśmy wrócić do centrum.

Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem. Szybkim krokiem przechodzimy przez miasto i most i odnajdujemy drogowskaz wskazujący drogę na szczyt. Po wkroczeniu na właściwy szlak strategia zawodzi. Brakuje sił, a droga cały czas prowadzi dość stromo w górę. Znajdujące się w gąszczu drzew szałasy i różne pozostawione przedmioty oraz całkowity brak innych wędrowców motywują nas jednak do stawiania kolejnych kroków.

Gdy teren w końcu staje się bardziej płaski okazuje się, że na skutek niewielkich opadów droga jest wyjątkowo błotnista i grząska. W dodatku cel naszej wędrówki wciąż wydaje się znajdować daleko, co powoduje coraz większe wątpliwości. Po raz pierwszy przechodzi nam przez myśl, że może jednak warto zawrócić. Spoglądamy w niebo i ustalamy pozycję słońca (które powoli zakrywały deszczowe chmury), a potem rozglądamy się w poszukiwaniu charakterystycznych czerwonych znaków „T” i staramy się skonfrontować zdobyte informacje z posiadaną mapą. Wciąż mamy wątpliwości, ale podejmujemy próbę pokonania błota i znalezienia jakiejś wskazówki. W końcu udaje nam się dostrzec właściwe oznaczenia i ruszamy dalej pod górę. Gdy dostrzegamy wyłaniający się zza drzew szczyt, odczuwamy ogromną radość, że jednak nie zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki.

Na szczycie Løvstakken wpisujemy się do dziennika odwiedzin ukrytego w metalowej skrzynce, która zawieszona jest na monumencie zbudowanym z płaskich kamieni. Tym samym pozostawiamy po sobie ślad naszego pobytu w Bergen. 

W oddali widać małe zatoczki i wyspy rozsiane na morzu, "zdobyty" kilka dni wcześniej Ulriken, niewielką bazę norweskiej marynarki wojennej oraz lotnisko Bergten-Flesland, na którym właśnie ląduje Boeing 737 linii Norwegian. Dopada mnie melancholia, gdyż już jutro rano podobnym samolotem odlecimy stamtąd w drogę powrotną do Polski.

Schodząc ze szczytu odwiedzamy jeszcze niewysokie wzgórze Strandafjellet, na którym powiewa norweska flaga, a następnie dość stromym i ponurym (ale pięknym) szlakiem kierujemy się  już prosto na sam dół z nadzieją, że zdążymy przed widoczną na horyzoncie ulewą. Zgodnie z przewidywaniami wieczorem pogoda się psuje, ale nie możemy odmówić sobie ostatniej wizyty na wzgórzu Fløyen. Stamtąd żegnamy się z górami, lasami, świeżym powietrzem… z Bergen.

  • W drodze na Løvstakken
  • Løvstakken
  • Widok z Løvstakken
  • 2Widok z Løvstakken
  • Løvstakken
  • Løvstakken
  • Powrót z Løvstakken
  • Droga na początek szlaku na Løvstakken
  • Pożegnanie z Bergen ze szczytu Floyen