Wybraliśmy się na wycieczkę stateczkiem Odyseja, który nam sie spodobał wizualnie, bo był repliką :) Kapitan Gerasimos jest przesympatycznym człowiekiem, jego żona również, miała na imię Marie-Dominique i była Francuzką, mówiącą biegle chyba w 3 językach, także dogadać się można było bez problemu niezależnie skąd byli turyści. W Nidri było wiele ofert przy porcie, opłynięcia kilku wysp niedaleko Nidri. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, tymbardziej, że dnia, na który zaplanowaliśmy naszą wyprawę była piękna pogoda. Nie pamiętam już ile zapłaciliśmy, ale były to grosze, chyba 25 euro od osoby, za wyprawę na cały dzień (od 9:00 do 18:00), w tym było opłynięcie kilku wysepek, które sa prywatne, między innymi Madouri, Sparti, Skorpidi i słynnej Skorpios. Skorpios jest znana z tego, że była własnością greckiego multimilionera - Arystotelesa Onassisa (niedawno jeszcze jego wnuczki, teraz podobno różne osobistości chciały ją kupić gdyz była na sprzedaż). To tam Onassis przebywał z długoletnią kochanką Marią Callas (jedna z plaż jest jej imienia i można do niej zacumować na 15 minut). Do tej plaży podpłynęliśmy i chętni mogli popływać i dokarmić chlebem całkiem spore i kolorowe ryby. Wszystko na tej wyspie było świadkiem, gdy później spotykali się z wdową po prezydencie Kennedym - Jacqueline Bouvier Kennedy, ostatecznie wzięli na Scorpios ślub, w tamtejszej kaplicy którą kapitan pokazywał nam ze statku. Pokazywał też dom Onassisa, dom Jacqueline, gdyż mieli tam osobne, kaplicę, pomieszczenia służbowe, kuchnię i gdzie się co mieściło. Nie obyło się bez ploteczek, bo nasz kapitan pracował kiedyś na statku dla Onassisa i znał go osobiście.
Popłynęliśmy też do jaskini Papanikolis, właściwie bez przenośni, bo wpłynęliśmy do niej połową statku, a nie był tomały stateczek. Według legendy w czasie wojny schowała się tam łódź podwodna. Można było się tam wykąpać, jednak woda była przeraźliwie zimna. Stamtąd wypłynęliśmy troszkę bardziej na otwarte morze, można było zobaczyć Kefalonię i Itakę, zaczęło mocniej wiać i niektórzy mieli z tego powodu niezbyt przyjemne rewelacje.W drodze kapitan tańczył i serwował Ouzo :)
W między czasie popłynęliśmy też na Meganissi - największą wyspę w okolicy i tam zeszliśmy na ląd pozwiedzać i przejść się. Było powiedziane, że około godziny 15:00 będzie barbecue, jedzenie i napoje wliczone w cenę. Myślałam, że będziemy jeść na statku, jakże miłe zaskoczenie było, gdy kapitan poinformował, że zejdziemy zjeść na ląd, ale nie byle jaki, bo na bezludną wyspę i dziką plażę :)) Documowaliśmy do zamkniętej plaży, na którą i tak z lądu nie było zejścia, załoga zdjęła wielkie drabiny i po kolei każdy schodził na ląd. Tam już czekał człowiek z rozpalonym grillem i gotowymi szaszłykami, chlebem, piciem, sałatką grecką itd :))) Alez się najadłam, jedzenia było tak dużo, szaszłyki tak pyszne, że zjadłam aż 3 :))) Później był czas na kąpiel, opalanie i powrót do Nidri. Wspaniały dzień :) Serdecznie polecam :))