Celem drugiej wyprawy był Formentor. Wycieczkę równiez wykupilismy w lokalnym biurze, Itaka w ogóle jej nie proponowała. Koszt 30 euro/os. Start około godz. 8.30 również z okolic wesołego miasteczka.  Pierwszym punktem programu był targ w Sineu. Być może równiez przystanek sponsorowany, na targu było wszystko i nic, a sprzedawcy najczęściej mieli ciemny kolor skóry. Jedyna rzecz jaką tam zakupiliśmy to miód z dodatkiem pomarańczy. Po zakupach udaliśmy się do miasteczka Pollenca.. cudne! plaża, promenada, wzgórza, port.. bardzo sympatyczne miejsce. Mieliśmy tam dużo czasu wolnego, tak więc wykorzystaliśmy go na spacer i obowiązkowo lody! :D a znalazlam przepyszne bananowe, a raczej o smaku chunkey monkey - czyli z dodatkiem bananow i kawałków czekolady w kształcie bananków, przepyszne! Przyszła w końcu pora na przylądek Formentor! Tam również był czas wolny, ale zdecydowanie zbyt mało.. fantastyczne miejsce, zdecydowanie jedno z najpiękniejszych jakie widziałam! Krótki postój zapewne był spowodowany tym, że w tym miejscu parking nie jest zbyt duży.. zrobiliśmy sporo zdjęc i w drogę... Zatrzymaliśmy się nieopodal Playa de Formentor - kolejny rajski przystanek... I znów za krótki. Mieliśmy raptem 30 min na zdjęcia, a potem popłyneliśmy stateczkie do Port de Pollenca - tak mi się przynajmniej wydaje i udaliśmy się zahaczając jeszcze o Alcudię w drogę powrotną. Samą Alcudię zobaczulismy jedynie zza szyby autokaru, na tyle na ile ją widzielismy wyglądała całkiem przyjemnie. Ostatnim przystankiem była wizyta w jednym z większych majorkańskich miast - w Manacor, a konkretnie w dużym sklepie z pamiatkami i co najważniejsze oferującym degustację wszelakich tamtejszych likierów! Polecam właściwie wszystkie :) a szczególnie migdałowy, jeżynowy i kwaśne jabłuszko! 

  • Pollenca
  • Formentor
  • Formentor
  • Formentor
  • Playa de Formentor