Bibbonę raczej trudno znaleźć w przewodnikach. Tak samo trudno jest napisać przewodnik o każdym miasteczku w Toskanii, albo chociaż je wymienić, bo na to zasługują. I całe szczęście, bo pozostaje chociaż troszkę Toskanii do odkrycia. Bibbona nie ma zabytków, sama wygląda jak zabytek. Przyjemnie się spaceruje jej uliczkami. Do tego stopnia, że postanowiłem wrócić tutaj wieczorem. A wieczór jest magiczny. Przez pootwierane okna słychać rozmowy mieszkańców, czuć zapachy przygotowywanych kolacji. Uliczki zupełnie puste, można zajrzeć w każdy zakątek.
A Marina di Bibbona? Zupełne przeciwieństwo średniowiecznego miasteczka. Hotele, campingi, pensjonaty, lodziarnie i pizzerie. Są oczywiście sklepiki z chińszczyzną. Całość jakby znajome, już gdzieś widziane nad Bałtykiem, no może troszkę bardziej dopieszczone. Plaża szeroka, piaszczysta o nieciekawym kolorze. Za to frajda dla dzieci niesamowita.