Kolejnym punktem naszego objazdu był Porthcurno, a raczej opływające go turkusowe wody dwóch zatoczek. Wspięliśmy się na szczyt klifu, na którego szczycie stał „maszt służący do obserwacji fascynującego doświadczenia Marconiego”. Wiem, że się powtarzam, wiem, że co rusz coś mi zapiera dech w piersiach ale widoki ze szczytu tego klifu były naprawdę wspaniałe. Z jednej strony klifu znajduje się mała zatoczka otoczona wysokimi klifami. Dostać się na nią można wyłącznie wąziutką ścieżką wijącą się w dół pośród wrzosowisk.Piaszczysta plaża i turkus wody rozbijającej się o przybrzeżne skały sprawiało wrażenie, ze jesteśmy na jakiejś egzotycznej wyspie a nie w zimnej Kornwalii. Ta zatoka zupełnie podłamała moje wyobrażenia o Kornwalii jako zimnej, szarej, wietrznej krainie oblewanej granatowymi wodami oceanu.
2010-08-25