Podróż Egipt-Izrael-Jordania - Petra



2010-05-10

W kolejnym tygodniu udaliśmy się do Jordanii by zwiedzić nabatejskie ruiny w Petrze. Sama podróż była całkiem przyjemna. Do drodze oczywiście zaliczone zostały pamiątki, lunch i beduińskie namioty. Po dotarciu do Petry okazuje się, że większość miasta nadal znajduję się pod ziemią. Tylko mały procent jest odkryty i konserwowany. Miejscowi Beduini zamieszkiwali miasto aż do 1985 roku kiedy to UNESCO zabroniła im tego wpisując nabatejską Petrę na listę światowego dziedzictwa. Niestety do dziś widać ślady radosnej działalności beduińskiej. Roztrzaskane rzeźby, zniszczone płaskorzeźby, nawet najpiękniejszy „Skarbiec” nie uszedł ich niszczycielskim zapędom. Znajdująca się na jego szczycie kula stała się celem dla ćwiczeń strzeleckich. Jednak pomimo wandalizmowi, zniszczeniom Petra zachowała niezaprzeczalny czar i piękno.

Sam wąwóz prowadzący do miasta jest czymś przepięknym. Mieniące się różnymi kolorami skały, wąskie przejścia, zakręty, z którymi kryją się kolejne pozostałości pracowitych mieszkańców miasta. Wszystko to blaknie przy wyłaniającym się spomiędzy ścian wąwozu frontonowi „Skarbca”. Skała, w której wykuta jest budowla pyszni się różami, czerwieniami, pastelami. Zapiera dech w piersiach. Tajemniczości dodaje jeszcze całkowita niezgoda archeologów co do funkcji budowli. Zaraz za „Skarbcem” otwiera się aleja skalnych grobowców, jaskiń, grot. Jeszcze dalej wychodzi się na przepięknie zachowany amfiteatr. Siedząc na jego stopniach można podziwiać wykute w ścianach wąwozu grobowce królewskie. Z położonego, w dolinie otoczonej skałami, miasta pozostały gdzieniegdzie kawałek muru, samotnie stojąca kolumna. Niezaprzeczalnie Petra to najpiękniejsze miejsce jakie dotychczas widziałem.