Podróż W Krolestwie Mayów - Xunantunich i Kahal Pech



Poniedziałek, 2.I.12

 

Rano opuszczamy Hidden Valley i jedziemy do San Ignacio. Niewielki mikrobus dzielimy z 6-osobową rodziną z Londynu, która wraca już dziś do domu. Powrotna droga wydaje nam się mniej wyboista dzięki miłej rozmowie, którą prowadzimy, a o czym? No wiadomo o podróżach!

 

Z mapy pogody wynika, ze zaniosło sie nieźle nad całym krajem, wszedzie jest bardzo pochmurno i stale leje deszcze. Nawet mały spacer do miasteczka skończył się przemoczeniem. Siadam przed komputerem i studiuję wszelkie dostępne prognozy pogody dla okolic San Ignacio niczym wróżbita, który stara się przepowiedzieć przyszłość młodej dziewczynie z fusów. Ale w końcu jutro jest nasz ostatni dzień w tym rejonie i ostatnia szansa na zapoznanie się z ruinami Xunantunich i Kahal Pech.

 

Wieczorem nagle słyszymy dziwne odgłosy z łazienki. Idziemy więc sprawdzić co się dzieje, a tu z umywalki i odpływu prysznica wylewa się woda głośno gulgocząc. Po paru minutach sytuacja się uspokaja. Obsługa hotelu twierdzi, że to bardzo dziwne, bo nad nami nikt nie mieszka… Być może tak się stało z powodu dużych opadów deszczu, które miały ostatnio miejsce. W każdym razie dostajemy inny pokój…

 

Wtorek, 3.I.12

 

Pierwszy dobry znak to to, że rano już nie pada. Jemy więc szybko śniadanie i zamawiamy taksówkę, aby nas zawiozła do Xunantunich. Miejscami nawet przez chmury przebija słońce!! Dojeżdżamy do rzeki i ustawiamy się w kolejce na prom, który przewozi za każdym razem tylko po jednym samochodzie. Obsługuje go jedna osoba kręcąc korbą…

 

Ruiny Xunantunich są przepięknie położone na wzniesieniu pośród tropikalnego lasu, a że teraz kończy się pora deszczowa, to całość tryska wszystkimi odcieniami zieleni, z której wyłaniają się tylko surowe mury miasta, którego początki giną w mroku. Dziś można ocenić, że najstarsze do tej pory odkryte budowle pochodzą z II w.p.n.e., ale większość tego miasta wciąż przykrywa dywan tropikalnej zieleni. Z poszczególnych piramid rozpościerają się piękne widoki na miasto i okolicę. Cieszymy się faktem, że wciąż na wszystkie piramidy można tu wchodzić, z resztą podobnie, jak wszędzie w Belize, czyli coś, co już zostało zabronione jakiś czas temu na Yucatanie w Meksyku.

 

Z Xunantunich jedziemy teraz do Kahal Pech, miejsca, o którym w przewodnikach jest tylko mała wzmianka. Jednak jak to się często okazuje na miejscu, ruiny są niezwykle malowniczo położone w dżungli i w dużej mierze dżunglą zarośnięte. Czujemy się tu jak w tajemniczym ogrodzie cofnięci wiele wieków w czasie. Co wyróżnia to miejsce od innych to to, że przypomina trochę zabudowania średniowiecznych miast Europy z małymi dziedzińcami, wąskimi przejściami i krętymi uliczkami. Wychodzimy stamdąd zauroczeni.

 

Na zakończenie dnia fundujemy sobie jeszcze spacer do ośrodka ochrony iguan położonego na terenie naszego hotelu, który, nawiasem mówiąc właśnie z tego ośrodka słynie. Iguany, które tu przebywają, są oswojone z widokiem ludzi, więc można sie im nie tylko z bliska przyjrzeć, ale nawet je dotknąć, a jest to ciekawym i całkiem przyjemnym doświadczeniem.

  • Ruiny Mayów Kahal Pech
  • Ruiny Mayów Kahal Pech
  • Ruiny Mayów Kahal Pech
  • Ruiny Mayów Kahal Pech
  • Ruiny Mayów Kahal Pech
  • Prom do Xunantunich
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich, Belize
  • Xunantunich,
  • Kahal Pech
  • Kuzyn z Belize :-)
  • 2 smoki :-)
  • Ze smokiem w koronie :-)
  • Ciągnie swój do swego :-)